expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 13



Wynegocjowałam od Lokiego, byśmy poczekali z odejściem aż do powrotu chłopaków. Bądź co bądź, byłam im winna chociaż podziękowania i pożegnanie. Bóg oczywiście tego nie rozumiał – nie był sentymentalny i nie czuł się z niczym związany. Ale koniec końców, musiał zaakceptować fakt, że zostaniemy jeszcze trochę. Skoro byłam mu aż tak potrzebna i już tyle czasu wytrwał ze mną na Ziemi to równie dobrze nie powinno zrobić mu różnicy kilka godzin.
Była pora poobiednia. Przechadzałam się wśród drzew, sprawdzając po dziesięć razy każdy zakątek koszar.  Z każdą chwilą traciłam nadzieję, że w końcu doczekam się powrotu dwóch Ukraińców. Może ich gdzieś wysłali i mieli wrócić dopiero za kilka dni?
Jednocześnie po cichu egoistycznie liczyłam na to, że ich powrót jeszcze trochę potrwa. Byłam rozdarta i nie chciałam, aby mój egoizm mną zawładnął. Ale prawda była taka, że im później oni wrócą, tym ja później odejdę stąd, do Asgardu…
Z bezsensownych, absurdalnych myśli wyrwał mnie dźwięk znajomego głosu. Zaczęłam się gorączkowo rozglądać. Coś mignęło między drzewami. Szybkim krokiem udałam się w tamtą stronę.
Tak, to musiał być on. Między świerkami i sosnami widziałam barczystą sylwetkę Wołodii.
— Putin! – krzyknęłam i zaczęłam biec w jego stronę. On odwrócił się i uśmiechnął z papierosem w kąciku ust. Nie popierałam jego nałogu i nie lubiłam, gdy przy mnie palił. Ale zapach papierosów był z nim nierozerwalnie związany i teraz ta woń unosząca się wokół niego dodawała mi otuchy. Po za tym przymykałam na to oko, bo Ukrainiec twierdził, że to go uspokaja. A miał co odreagowywać.
Ciekawe, co go teraz tak niepokoiło.
Przytuliłam się do niego a on objął mnie swoimi potężnymi ramionami. Poczułam się przy nim jak mała dziewczynka tuląca się do ojca.
— Dlaczego tak długo cię nie było? Czekałam na was. – Odsunęłam się wreszcie od niego i zadarłam głowę do góry. Wołodia górował nade mną niczym duże, postawne drzewo.
— Trochę to trwało, fakt. – Podrapał się z roztargnieniem po potylicy.
Był czymś zafrasowany, a zmęczenie wyraźnie odcisnęło swój ślad na jego twarzy: pod oczami miał ciemne worki, twarz poszarzałą, włosy w nieładzie a mundur brudny i pomięty. To musiały być ciężkie chwile dla niego.
— Ale dobrze, że już jesteś. – Uśmiechnęłam się do niego, ale on jakby tego nie zauważył. Wzrok miał wbity w ziemię.
— Tak. Jestem. – Skinął głową.
Przestąpiłam z nogi na nogę trochę zdezorientowana jego zachowaniem. Zazwyczaj, nawet mimo zmęczenia, tryskał energią i pogodą ducha.
— No, a gdzie Jurij? – zapytałam, miętosząc w dłoniach kurtkę rudego żołnierza. – Chciałam mu oddać kurtkę, niestety nie miałam jak jej wyprać. Tyle się działo…
Putin wypluł na ziemię papierosa i dokładnie rozgniótł go butem. Dopiero wtedy odpowiedział, zamykając oczy i ściskając nasadę nosa:
— Został.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
— Został? Jak to został? To jeszcze sprawdzacie teren?
Uczucie niepokoju ukłuło mnie w serce, jednak nie dopuszczałam do siebie złych myśli. Nie doczekałam się odpowiedzi na moje pytanie, ale nie mogłam ustąpić:
— Putin! Jak to został?
Żołnierz pochylił się i oparł dłonie na kolanach.
— No nie rozumiesz? Naprawdę nie rozumiesz?! Został, Meg, on został! – Znów się wyprostował i oparł ciężko o drzewo. Kurtka wyleciała mi z dłoni i opadła ciężko na ziemię, lecz ja właściwie tego nie zauważyłam i ręce nadal miałam wzniesione.
— Jak to został, Wołodia, jak to? – powtarzałam, patrząc na niego rozbieganym wzrokiem.
Przesunął dłonią po twarzy i utkwił spojrzenie w czubkach swoich butów.
— Czekaliśmy na pomoc – zaczął. – Musieliśmy poczekać z wejściem do budynku, bo w środku było niebezpiecznie i bez specjalistycznego sprzętu i wszelkich środków ostrożności nie dało się tak po prostu wejść. – Przełknął ślinę, a ja słuchałam go z szeroko otwartymi oczami. Nie mogłam się nawet ruszyć. – Ale się Rudy uparł. Wiesz, on jest niecierpliwy. Stwierdził, że nie może czekać, bo ktoś tam może teraz potrzebować pomocy. Zawsze taki jest, dba o wszystkich,, tylko nie o siebie. – Żołnierz uśmiechnął się do siebie, ale jego oczy nadal były puste. Jego źrenice skurczyły się do niewiarygodnie małych rozmiarów po długim okresie niespania i stresu. – No to wszedł, wszedł do tej ruiny, a ja za nim. Zamiast go powstrzymać, próbować siłą go złapać, poszedłem za nim. Nie zostawiłbym go, młody jeszcze jest. – Jurij był nie wiele starszy ode mnie. – Wchodził na kolejne piętra, a ja za nim. Uparł się, że musi sprawdzić wszystkie pokoje. No i tak wszedł do jednego, a ja zostałem na korytarzu, bo wydawało mi się, że coś w jego głębi zobaczyłem. Odwróciłem się na chwilę – przerwał nagle, a ja poczułam, że brakuje mi powietrza, że nie mogę oddychać.
— Co było dalej? – zapytałam cicho, bojąc się tego, co usłyszę.
Wołodia wziął głęboki wdech, zanim znów zaczął mówić.
— Na chwilę się odwróciłem. Na chwilę. Był jeden huk. Niewiarygodny. Kawał sufitu. Kawał sufitu oderwał się i spadł. Spadł prosto na niego. Koniec. Nie ma go.
Słuchałam tych słów, ale w nie nie wierzyłam. Miałam ochotę zasłonić sobie uszy. Zagłuszyć wszystko.
— To nie prawda… Nie prawda…
— Prawda. Prawda – Putin powtórzył to jak mantrę.
— Nie… Nie, cholera, nie…! Dlaczego po niego nie wróciłeś? Czemu go nie wyciągnąłeś? Może jeszcze żył, co? – Dłonie zacisnęłam w pięści, czując mrowienie w palcach.
— Meg, nie rozumiesz? Nie rozumiesz, kurwa, jednej prostej rzeczy? Nie było jak! Kawał sufitu spadł na niego, zamieniając go w cholerną, krwawą miazgę! – Wykrzyknął w moją stronę, ale ja nie chciałam przyjąć tego do wiadomości. Czemu wypowiadał tak okropne słowa? Czemu to robił?
Mój oddech stał się urywany. Wiatr porwał moje włosy, szarpiąc je i wyrywając z luźno zawiązanej gumki. Mrowienie moich palców rozlało się na przedramiona, a obraz zamazał mi się przed oczami.
Nie widziałam już Putina, nie widziałam otoczenia, obraz zalał się czerwienią. Czułam, że coś nadchodzi i nie potrafiłam tego powstrzymać. Czułam…
Coś mnie wydarło z letargu. Poleciałam w bok, coś mnie zaczął ciągnąć, a ja instynktownie podążałam za tym.
Straciłam równowagę i wpadłam na coś. Powierzchnia, na której wylądowałam, ugięła się pod moim ciężarem i wbiła w ciało. Złapałam się jej, to chyba była sitka. Odepchnęłam się i stanęłam, spazmatycznie łapiąc oddech, otwierając szeroko usta, ale nie mogłam nabrać powietrza w płuca. To coś znów zaczęło mnie zalewać. Potarłam powieki, jakbym chciała pozbyć się z oczu tej piekącej czerwieni.
— Uspokój się. – Usłyszałam syknięcie, które było tłumione przez mój przytępiony słuch. Miotałam się w miejscu, nie wiedząc, co robić.
Przed sobą zobaczyłam ruch i machnęłam ręką w jego stronę.
— Zostaw mnie – wycharczałam nie swoim głosem, nie przestając młócić w powietrzu ramionami. Chciałam pochwycić tego, który mnie atakował. Ślepy strach zawładnął mną, a ja pragnęłam tylko się uwolnić z więzów, które mnie ograniczały. Czułam się osaczona bojąc się nieznanej rzeczy kryjącej się w bezkresnej czerwieni.
Wszystkie uczucia we mnie drżały, krzyczały, rozrywały mnie. Sceny, o których opowiadał mi Vladimir, stanęły mi przed oczami, a czerwony kolor, przysłaniający mi obraz, stał się krwią Jurija, zalewającą moje oczy. Wydawało mi się, że tonę w niej i to dlatego nie mogę nabrać powietrza.
— Ty! – Właściwie wydałam z siebie ryknięcie, gdy tylko zrozumiałam, kto przede mną stoi. Jego zielona aura migotała wyraźnie, prowokując mnie. – To przez ciebie! – Z mojego gardła wydało się coś na kształt łkania.
— Cicho. – Loki podszedł do mnie i wyciągnął ręce w moją stronę. Odebrałam to jako atak, więc odskoczyłam.
— To przez ciebie, przez ciebie… To wszystko twoja wina… – Złapałam się za głowę i szarpnęłam za włosy, jakbym chciała wyrwać z siebie te myśli, tą obcą duszę, która mną zawładnęła bez mojej zgody. A może za moją zgodą… Nie mogłam się opanować. – Nie zdążyłam… Mu powiedzieć, podziękować. Za wszystko. Bo ty… Ty! Musiałeś przybyć i zniszczyć wszystko! Zniszczyć mnie! – Dopadłam do niego i złapałam go za ubranie. Teraz już nic nie widziałam ja tylko czułam.
— Nie zdążyłam! – Szarpałam go za ubrania. Chciałam je zniszczyć, zatopić dłonie w jego ciele, rozszarpać go. – Nie ma! Nie ma go…. Nie przeprosiłam go, nic nie mogłam…
Poczułam żelazny uścisk na ramionach i czyjś oddech na mojej twarzy. Wydałam z siebie nieartykułowany dźwięk pomiędzy warknięciem a rykiem. Próbowałam się odepchnąć rękami od przeszkody przede mną, lecz coś mnie powstrzymało. Ponownym połączeniem z rzeczywistością było silne szarpnięcie, uścisk wokół mojej talii, ból ściągający na ziemię, który łagodził słodki smak znajomych warg na moich ustach. Zamknęłam oczy, ale napięcie z moich mięśni nie znikało. Mocny uścisk na moim ciele również nie zelżał, ale ja opuściłam moje dłonie, przestając walczyć. Serce, które tłukło się w mojej piersi tak szybko, że nie mogłam rozróżnić pojedynczych uderzeń, zwolniło, a moje zmysły wyostrzyły się do granic możliwości. Po prostu stałam czekając, aż wszystko się skończy. I w końcu, jak cięcie nożem, ustał miły dotyk na moich ustach, otworzyłam oczy.
Świat odzyskał dawne barwy.
Intensywne jak nigdy, zielone oczy Lokiego szukały w moich źrenicach ostatnich śladów furii. Zaraz jednak westchnięcia ulgi dochodzące z płuc boga potwierdziło, że atak minął.
Poczułam, jak coś spływa po mojej wardze. Powoli, ciepła strużka spływała mi po twarzy. Dotknęłam jej i zobaczyłam na moich palcach czerwony ślad. Szybko wytarłam z twarzy krew rękawem bluzy, choć bardziej można było powiedzieć, że ją rozmazałam. Wzdrygnęłam się, gdy bóg podniósł rękę i pomógł mi w pozbyciu się posoki z mojej skóry. Jego chłodny dotyk był powróceniem do rzeczywistości, drogą, ostatecznym ocuceniem.
Nie odsunęłam się od niego. Patrzyliśmy na siebie wzajemnie. Zastanawiałam się, co ja narobiłam i jak mogłam myśleć o takich rzeczach, jak zabicie Lokiego. Czy teraz on mógł opuścić mnie tak, jak ostatnim razem, gdy straciłam kontrolę?
Znów straciłam kontrolę.
To we mnie uderzyło tak, że w jednym momencie straciłam całą energię, furia, w którą wpadłam, wyssała ze mnie wszystkie siły, adrenalina we krwi drastycznie spadła. Osunęłam się wprost na boga, który złapał mnie i przytrzymał. Złapałam się go desperacko, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy bezsilności. Nie zważałam na jego krzywe spojrzenia, nie zważałam na to, że musiał mnie trzymać. Trudno.
Jak na mnie, ostatnio dużo płakałam. Dwa razy w ciągu doby, to stanowczo przekracza moją normę. Próbowałam jeszcze ścierać z twarzy słone krople, lecz szybko dałam za wygraną. Było ich po prostu za dużo. Nie chciałam pokazywać mojej słabości, ale ostatnio i tak nie potrafiłam zapanować nad własnym ciałem. Loki nie rwał się do pomocy, tylko mnie trzymał, a ja mogłam znaleźć oparcie na jego twardej piersi. Zacisnęłam palce na rozciągniętym materiale czarnej bluzy upadłego bożka, trwającego przy mnie na tym ziemskim padole mimo wszystko.
Poszłam z Lokim do naszej kwatery. Ludzie nie zwrócili uwagi na moje poprzednie krzyki oraz stan. Tutaj był to raczej powszedni widok – wielu było tu zrozpaczonych i roztrzęsionych.
Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się ze mną działo. Tak, przejęłam się tą wiadomością i to bardzo, ale żeby aż tak reagować? To było jak bodziec, który usunął we mnie jakąś blokadę. Wszystkie złe emocje i moje wyrzuty sumienia wyszły na wierzch, zamraczając mnie. Nie byłam sobą. Zachowałam się jak dzikie zwierzę.
— Powinienem cię wtedy walnąć w głowę – powiedział bóg, gdy zamknęliśmy się w naszym pokoju, z dala od wszystkich. – Ostatnio stajesz się coraz bardziej nieobliczalna.
— To dlaczego tego nie zrobiłeś? – odgryzłam się, opierając się o stolik z założonymi rękami.
— Właśnie dlatego. Budziłaś naprawdę groźne wrażenie. A jakoś nie miałem ochoty z tobą walczyć.
— To nie jest powód do żartów.
Socjopata popatrzył na mnie spod zmrużonych powiek z uśmiechem czającym się w kącikach ust. Poruszyłam się nerwowo, jak zawsze czując się nieswojo pod wpływem jego spojrzenia.
— A czy ja powiedziałem, że mi się to niepodoba? – odezwał się w końcu, a ja spojrzałam na niego spode łba.
— Kręcą cię takie rzeczy?
Pokręcił tylko głową z politowaniem.
— Bo wiesz, mnie nie bardzo – kontynuowałam. – Nawet nie wiem, co się ze mną dzieje…
— Oczywiście, że wiesz. Tylko nie chcesz tego do siebie dopuścić.
Prychnęłam tylko, patrząc na niego z niedowierzaniem.
— Nie wierzę, że się nie domyślasz. – Zbliżył się do mnie. – Ale rozumiem, że pod wpływem szoku mogłaś stracić zdolność do myślenia jasno.
Już chciałam zripostować jego kąśliwą uwagę, ale oczywiście nie dał mi dojść do głosu.
— Czar nałożony na ciebie słabnie – powiedział. – Rośniesz w siłę, a twoje obecne ciało wydaje się zbyt małe na pomieszczenie tak ogromnej mocy. – Ujął mnie pod brodę i obejrzał moją twarz. Poczułam się, jak oglądana na targu kobyła. Odtrąciłam jego dłoń, ale na nim nie zrobiło to wrażenia, uśmiechnął się tylko bezczelnie. – Jest coś pięknego w tym szaleństwie…
— W tym nie ma nic śmiesznego – warknęłam. – Da się na to coś poradzić? – zapytałam już łagodniej, ale nadal będąc lekko naburmuszona.
—Cóż. – Wzruszył ramionami. – Żeby się o tym przekonać, jesteś zmuszona udać się ze mną do Asgardu.
— No świetnie. – Przewróciłam oczami. – Co, nie potrafisz tego załatwić tutaj?
— Potrzebuję do tego moich ksiąg. Po za tym głównym kluczem jest kontrola twojego opanowania. I nie, uprzedzając twoje pytanie. – Uniósł dłonie w geście powstrzymania mnie. Cholera, dobrze mnie rozszyfrował. – Nie zamierzam tkwić tutaj w nieskończoność. Odejdźmy stąd, zostawmy to. Czy nie widzisz, że na tym świecie czeka cię tylko cierpienie?
Zastanowiłam się nad jego słowami i znów poczułam ukłucie w sercu, a w oczach wezbrały się łzy. Pomijając fakt, że część tego cierpienia zapoczątkował Loki, to tak, miał rację.
— To wszystko cię niszczy, a przed chwilą mieliśmy tego potwierdzenie. Ten świat cię ogranicza. Powróć do swojego prawdziwego domu! Tu tylko cię stłamszą i zaszczują.
— To nieprawda. – Chciałam jeszcze powstrzymać się, powstrzymać jego. Zaprzeczyć jego słowom, choć wiedziałam, że ma rację. Na tym świecie, na Ziemi, mogłam się tylko ukrywać. Gdybym coś przez przypadek zrobiła…. Gdybym uwolniła swoją moc… Wolałam nie wyobrażać sobie, co mogłoby wtedy nastać, gdy jacyś ludzie byliby tego świadkami.
— Dusisz się tutaj. – Gdy to mówił, poczułam, jakbym naprawdę się dusiła. – Nie widzisz, że gdzieś indziej będzie ci lepiej?
— Nie zagwarantujesz mi tego. Nie zagwarantujesz, że moje cierpienia się skończą – wyszeptałam, czując gulę w gardle.
— Nie – potwierdził. Podszedł do mnie i położył mi dłonie na ramionach. — Ale nikt ci tego nie zagwarantuje. A ja mogę pomóc. Tam, nie tu. A ty… – Jego ręce zsunęły się niżej po moich ramionach. Jego dotyk dodawał mi jakiejś dziwnej otuchy, choć wewnątrz cierpiałam, bo teraz – tak – dopiero teraz uświadomiłam sobie, że zaczęłam iść drogą bez powrotu. Nic już miało nie być takie samo, ja nigdy już nie miałam być taka sama.
— Czyli to koniec… Koniec wszystkiego… – wydusiłam z siebie. Spojrzałam w oczy Lokiemu, szukając w nich zrozumienia i empatii, co w jego przypadku było raczej niemożliwe. Jednak on wydawał się taki wyrozumiały, taki łagodny…
— Nie, Meg – powiedział cicho, kolejny raz ujmując moją twarz. – To początek twojego nowego życia.
Pocałował mnie i natychmiast pożądanie rozlało się po moim całym ciele. Tego dnia wydarzyło się zbyt wiele. Zbyt wiele. Moje koszmary i pragnienia zalewały mnie jak fale przypływu i nie mogłam się przed nimi uchronić. Byłam bezbronna i nieosłonięta.
Oddawałam pocałunki boga najgorliwiej, jak mogłam. Przesunęłam dłońmi po jego torsie, chcąc poczuć pod palcami jego obecność. Loki położył moje dłonie na swoich karku, a potem szybkim ruchem podniósł mnie do góry i posadził na niewielkim, chyboczącym się stoliku.
Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza, gdy oderwał się od moich ust, aby przenieść się na szyję. Poczułam jego szczupłe palce tańczące na granicy mojej bluzy. W myślach błagałam, aby zrzucił ze mnie wszystkie ubrania na raz. Mimo, że nie byłam na to gotowa, tu, z potarganymi włosami, połamanymi paznokciami, podkrążonymi oczami i szarą skórą. Ale miałam to gdzieś, liczyło się tylko jego przyjemnie chłodne ciało. Loki bawiąc się mną, okrutnie powoli zdjął ze mnie bluzę, a potem powrócił do całowania mnie, wplatając palce w moje włosy.
Odnalazłam krawędź jego spodni i pociągnęłam za nie, aby asgardczyk znalazł się bliżej mnie. Oplotłam go ciasno nogami, nie pozwalając mu oddalić się nawet o milimetr. Nie mogąc dłużej czekać, wsunęłam mu dłonie pod ubranie i dotknęłam go z błogim westchnieniem ulgi, na które mi pozwolił, gdy na chwilę się od siebie oderwaliśmy, by zaczerpnąć tchu.
Byłam kompletnie zamroczona i skupiona na badaniu ciała Lokiego kawałek po kawałku. Pomiędzy moimi urywanymi oddechami chciałam jak najwięcej go wchłonąć, jego obecność, zapach, smak. Czułam pod palcami jego żebra, jego szczupłą sylwetkę, lecz ładnie wyrzeźbioną. Nie przesadnie, w sam raz. Delikatne włoski na brzuchu, schodzące coraz niżej… Pociągałam lekko za nie, czując na skórze przyspieszony oddech bożka. Wbiłam się paznokciami w jego biodra, badałam delikatne wgłębienia w dole jego pleców, sunąc wzdłuż jego kręgosłupa, poznając kolejne kręgi. Fale podniecenia przepływały przez moje ciało, gdy z każdym milimetrem jego usta zniżały się coraz niżej, wzdłuż mojej szyi, w stronę mojego dekoltu.
Byle zapomnieć o wszystkim, o świecie zewnętrznym, o naszych czynach, myślach, słowach, uczuciach… Nic się nie liczyło. Tylko jego dotyk, dłonie, wargi.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi.
Jak na zawołanie oboje zamarliśmy i zwróciliśmy głowy w stronę drzwi. Pukanie znów rozbrzmiało w naszej klitce.
Zsunęłam się ze stolika i gorączkowo zaczęłam doprowadzać się do ładu. Szybko podniosłam z podłogi zmiętą bluzę, założyłam ją i poprawiłam potargane włosy. Unikałam wzroku Lokiego, chciałam wymazać ze świadomości to, co właśnie się wydarzyło – a raczej miało wydarzyć.
Otworzyłam drzwi i okazał się, że za progiem stał Wołodia. W dłoniach miętosił nerwowo znajomą kurtkę. Podniosłam dłoń do ust, gdy ją zobaczyłam. Znajome ubranie upuściłam zaraz po tym, jak usłyszałam tą koszmarną wiadomość.
— Zostawiłaś… – Ukrainiec wyciągnął do mnie rękę z okryciem.
— Nie. – Cofnęłam się o krok. – Weź ją.
Pokiwał głową i cofnął rękę.
— Meg, słuchaj…
— Tak?
Staliśmy naprzeciw siebie, patrząc na podłogę. Na swoich plecach czułam czujny wzrok Lokiego.
— Eh… – westchnął Putin. – Nie mam się z kim napić…
— To chodź. – Spojrzałam na niego. Rozumiałam, że tego potrzebował. Ja też miałam ochotę odreagować, miałam zresztą prawo.
Zamknęłam za sobą drzwi, nie patrząc za siebie i ruszyłam ciemnym korytarzem za żołnierzem.
 ___________________________________________________________________________
No i jest kolejny. Niestety chyba najkrótszy. Starałam się rozwinąć go do mojego standardu, ale niestety mi się nie udało, a chciałam go zakończyć w tym momencie(no może niezupełnie w tym, ale nie miałam innego wyjścia). Jest mi głupio, że tak długo musieliście czekać na kolejny rozdział, ale wreszcie jest, z czego bardzo się cieszę. Do tego moja wena powróciła i znów mam ochotę pisać :)
Obiecuję, że od następnego rozdziału akcja przeniesie się w pozaziemskie klimaty. Mam nadzieję, że wam się to spodoba, temat ziemski został wyczerpany i szczerze mówiąc... nawet mnie to cieszy :) Wreszcie wkraczam w nowy etap tej historii.
Powoli nadrabiam wasze blogi. Może i nie zawsze komentuje wasz rozdziały, ale uwierzcie mi - czytam wszystko, powoli bo powoli, ale staram się. 
Jak wam mijając wakacje? Wyjeżdżacie gdzieś? Ja na razie zostałam w mieście, ale nie martwi mnie to :) Zapowiadają się najlepsze wakacje w moim życiu :) Po za tym mam wreszcie czas na chodzenie do kina, robienie zdjęć, oglądanie filmów, seriali no i oczywiście pisanie! 
Dziękuję wam za wszystkie komentarze, które tak dodawały mi otuchy i motywowały mnie by wreszcie wziąć się za siebie. Dziękuję też za zawrotną liczbę wyświetleń(dla mnie to naprawdę dużo) i witam nowych czytelników, mam wielką nadzieję, że zostaniecie na dłużej i będziecie mi służyć swymi radami :)
Życzę wam dużo weny i niezapomnianych wakacji! Pozdrawiam :)

niedziela, 5 lipca 2015

Liebsten Blog Awards

Czas powrócić do obowiązków. byt dużo czasu minęło, przepraszam. W moim życiu odbyła się istna rewolucja, ale nie martwi mnie to. Bardziej mnie martwi, że nie mogę się wziąć za pisanie, ale obiecuję poprawę. Na razie staram się nadrabiać wasze blogi, choć to też idzie mi z trudem, przepraszam.

Dziękuję wszystkim za nominacje, nikogo nie nominuję, gdyż większość blogerów już wzięła udział w tym wydarzeniu.




1)Kiedy zacząłeś pisać opowiadania?      

Pierwsze opowiadania zaczęłam pisać na samym początku gimnazjum, jak nie pod koniec podstawówki.

2)Czy myślałeś o karierze pisarza?

Oczywiście, chyba jak każdy, który pisał/pisze opowiadania/wiersze/cokolwiek innego. Gdzieś tam w głowie nadal mam malutką nadzieję, że może kiedyś… Kształcę się jednak w kierunku fotografii i mam nadzieję, że to jednak w tym zawodzie znajdę pracę.

3)Twoje ulubione zajęcie?

Najbardziej czytanie książek, fotografia, oczywiście pisanie, ostatnio spędzanie czasu z chłopakiem.

4)Jak sądzisz, co by było gdyby Loki istniał naprawdę?

Byłoby… Oj, źle by było na świecie xD Oczywiście cudownie by było spotkać Lokiego, lecz w rzeczywistości na pewno bardzo różniłby się od naszych wyobrażeń… A szczególnie, jeśli byłby to pierwotny mitologiczny Loki.

5)Co motywuje cię do pisania bloga?

Czytelnicy. Jeśli są, chcą czytać, komentuję, to jest to najlepsza motywacja dla piszącego.

6)Jakiej muzyki słuchasz?

Głównie rocka i metalu, ostatnio bardziej wkręciłam się w muzykę alternatywną, zwłaszcza polską.

7)Jaki jest twój ulubiony książkowy/filmowy bohater (pomijając Loki'ego)?

Książkowy to chyba Artem z powieści ,,Metro 2033”, a filmowego trudno mi wybrać… Może Thomas Schelby z serialu ,,Peaky Blinders”.

8)Co skłoniło cię do założenia bloga?

Chęć podzielenia się z kimś tym, co piszę i wymyślam. Byłam ciekawa, co ludzie myślą i o sposobie mojego pisania i o moich pomysłach.


9)Masz jakieś rady dla początkujących blogerów?

Rady są dość banalne: nie poddawać się na początku, dużo, bardzo dużo czytać i jeszcze więcej ćwiczyć. Jeśli się nie szlifuje swoich umiejętności, zostanie się miałkim, zwyczajnie słabym autorem.

10)Jak widzisz siebie za kilka lat?

Najchętniej w zawodzie fotografa. Z ważnymi ludźmi przy moim boku, marzeniami i wciąż nowymi celami do osiągnięcia.

11)Co sądzisz o naszym blogu?

Bardzo dobrze zapowiadający się blog. Trudno współtworzyć coś ciekawego z drugą osobą, która jest inna od nas i ma inne pomysły. Trudno zachować harmonię i podobny poziom. A wam się to udaje i macie naprawdę dobre pomysły, które tylko czekają na rozwinięcie. Oby tak dalej, gratuluję samozaparcia we wspólnym dążeniu do celu.





1.                Ulubiony aktor/aktorka?
Trudno wybrać jednego. Po za Tomem Hiddleston’em uwielbiam Jamesa Fanco, Cilliana Murphy’ego, Christiana Bale’a.

2.  Ulubiony bóg egipski?
Raczej nie interesuję się mitologią egipską, ale jeśli już to Set.

3.  Ulubione imię?
Teraz? Zdecydowanie Kasper.

4.  Ulubiony kraj?
Polska! A po za nią Wielka Brytania.

5.  Na jeden dzień masz moc. Jaką?
Niewidzialność.

6. Trzy życzenia :3.
Być sławną, bogatą i pozostać sobą.

7. Ulubiony żywioł?
Ogień.

8. Znak zodiaku?
Lew.

9. Ulubiony (dla utrudnienia) chiński, lub japoński bóg?
Też się nie znam xD Niech będzie Hotel, bo jest patronem artystów.

10. Ulubiony kolor?
Czarny.

11. Drób, czy wołowina? xd.
Drób.


1)                   Czy któraś z postaci na twoim blogu ma coś z Ciebie?

Oczywiście Meg ma sporo ze mnie, jest jednak taką udoskonaloną wersją.

2) Jakiego rodzaju lubisz czytać książki?


Uwielbiam fantasy i postapo.

3) Co pomaga ci przy pisaniu?


Muzyka, spokój, dużo wolnego czasu i zły humor.

4) Herbata czy kawa?

Kawa.

5) Ulubiony film?


Charlie(The perks of being a wallflower).

6) Co myślisz o walentynkach?


Idiotyzm, wyciąganie kasy, tak samo jak helloween. Wolę okazywać miłość na co dzień, nie tylko od święta.

7)  Jaka jest twoja ulubiona pora roku?


Jesień.

8) Ulubiona postać filmowa lub książkowa?


Jak wyżej.

9) Gdybyś była kolorem, to jakim?


Niebieskim, wpadającym w turkus.

10) Koty czy psy?


Do obydwu nie mam nic przeciwko, ale bardziej bym chyba wolała psa.

11) Lubisz swoją szkołę?


Nie lubię, żałuję, że do niej trafiłam. Pociesza mnie fakt, że poznałam tam świetnych ludzi, z którymi mogę wspaniale spędzać czas.



1.      Jakich wątków nie lubisz czytać w książkach, opowiadaniach, itp.?

Chyba nie ma takich… Nie lubię po prostu wątków naciąganych, które mają za zadanie jedynie przedłużyć akcję.

2.      Aktor/ka, piosenkarz/ka, celetryta/ka, zespół, których wręcz nie znosisz?
 Bieber, Kwiatkowski, w dużej mierze polskie ,,,gwiazdki” mające zaspokoić gusta mas.

3.      Co motywuje cię do pisania? Dzięki czemu potrafisz przełamać te ciężki dni i siąść do pisania kolejnych rozdziałów?

Czytelnicy. Gdy czytam ich komentarze, jak czekają na kolejny rozdział, wtedy nie daje mi to spokoju.

4.                    Jak wyobrażasz sobie siebie za 50 lat?

Jak wyżej.

5.                    Jakiej postaci z uniwersum Marvela wręcz nienawidzisz?

Jane Foster mnie irytuje, nie przepadam też za Scarlet Witch, do której absolutnie się zraziłam czytając komiksy.

6.                    Najlepszy i najgorszy film, jaki kiedykolwiek widziałaś? Dlaczego?

Najlepszy? Incepcja. Świetny scenariusz, świetni aktorzy. Daje do myślenia i pobudza do niego. Za każdym razem człowiek ogląda go z napięciem i zainteresowaniem. Aczkolwiek na pewno znalazłabym jeszcze kilka tak świetnych filmów. Najgorszy to chyba Dogma. Ani mnie nie bawił ani… Ani nic. Nie potrafię tego opisać, po prostu głupi i nudny.

7.                    Czy jest coś co chciałabyś w sobie zmienić? Jeśli tak to co to takiego?
                
Jest wiele takich rzeczy, głównie, jeśli chodzi o wygląd. Nad charakterem też powinnam popracować. Chciałabym być bardziej cierpliwa i nie wkurzać się na każde głupstwo. Zbyt często ranię swoim zachowaniem najbliższe mi osoby.

8.                Aktor/muzyk, w którym się podkochiwałaś, kiedy byłaś dzieckiem?

Nie pamiętam xD Harry Potter? xD

9.               Chciałabyś mieć jakieś super moce? Jeśli tak to jakie?

Jak wyżej.
10.               Chciałabyś podróżować w kosmos? Tak/nie? Dlaczego?

Chyba za bardzo boję się tej nieskończoności, żeby odbyć taką podróż. Lecz jeśli ktoś przyszedł do mnie i zaproponował mi to, to na pewno bym się zastanawiała…



1.        Co myślisz o mym blogu? Które z opowiadań najbardziej przypadło Ci do gustu? Ew. co byś u mnie zmieniła?

Piszesz świetnie i nic więcej nie trzeba dodawać. Tryskasz pomysłami, a moim ulubionym opowiadaniem jest zdecydowanie ,,Łajza”

2.        Czy gdyby było możliwe nasze spotkanie, udałabyś się na nie, co wtedy byś mi powiedziała? O co byś zapytała?

Uhh jestem bardzo wstydliwą osobą. Na pewno chciałabym porozmawiać o twoich pasjach, o pisaniu. Jak się nauczyłaś tak wspaniale pisać. I na pewno spytałabym się o kilka banalnych rzeczy J

3.        Wyobraź sobie taką sytuację: Spotykasz przypadkiem swego idola, co robisz?

Stoję oniemiała, przecieram oczy, sprawdzam czy to nie sen a potem biegnę do niego z piskiem i pytaniem czy mogę sobie zrobić z nim zdjęcie xD

4.        Myślisz, że przyjaźń między kobietą, a mężczyzną jest możliwa? 

Myślę, że tak o ile oboje są zajęci. Chociaż… miałam kiedyś przyjaciela, oboje byliśmy wolni, ale nigdy nie myśleliśmy by być razem. Także, chyba tak.

5.        Pantsu misete moratte desu ka ? [XD]

Nope xD

6.        Jakiej muzyki słuchasz?

Jak wyżej.

7.        Twoja ulubiona piosenka, to....
Ciężko wybrać jedną, bo to akurat się u mnie często zmienia. Teraz jest to ,,Asleep” The Smiths

8.        Jakiego bloga byłabyś w stanie mi polecić, dlaczego akurat ten?

http://the-darkest-side-of-me-loki-laufeyson.blogspot.com/
Na pewno go znasz. To od niego wszystko się zaczęło.

9.        Jaką książkę chciałabyś mi koniecznie polecić?

,,Metro 2033”. Cudownie niepokojąca książka.

10.    Jaki film chciałabyś mi koniecznie polecić?

,,Nostalgia Anioła”

11.    Gdybyś miała szansę podróży w czasie, wybrałabyś przeszłość[w tym wypadku konkretnie jakie czasy], czy przyszłość? I dlaczego?

Przeszłość. Lata 70. Chciałabym zobaczyć na żywo Joy Division, Queen(z Frieddie’m), Sex Pistols… Tak, te czasy były piękne.