expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 4

 Ćwiczyliśmy długo, jeszcze po zmroku. Loki nie pozwolił skończyć treningu, póki nie nauczę się wszystkich chwytów, wykopów i uderzeń. O używaniu mojej mocy nie było mowy. Wszystko szło mi opornie. Nie mogłam przez długi czas opanować podstawowych chwytów, co bardzo mnie frustrowało. Byłam bardzo niecierpliwą osobą, jeśli czegoś chciałam, musiałam mieć to natychmiast, jeśli czegoś się uczyłam- od razu chciałam być w tym mistrzem. I to mnie często gubiło, zbyt szybko się zniechęcałam.
 Ale w końcu kilka razy udało mi się pokonać boga, więc ten był jako tako zadowolony. Co nie znaczy, że przez całą drogę powrotną mi nie dogryzał na temat mojej ślamazarności i braku dyscypliny.
 W nocy nie mogłam spać. Myślałam, że łóżko przyniesie mi ulgę po wyczerpującym popołudniu. Jak bardzo się myliłam! Bolało mnie wszystko, każdy staw, każdy mięsień, każda kość. Jakby ktoś wkręcał mi tysiące śrub w głąb nich. Nie mogłam się ułożyć w żaden sposób. Zrezygnowana w końcu  wstałam, gdyż chyba tylko stojąc jakoś znosiłam ten ból, który doprowadzał mnie do szaleństwa i wściekłości.
 Wyszłam z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi a potem na palcach udałam się w stronę balkonu. Nie chciałam budzić Lokiego, z pewnością nie byłby zadowolony. Domyślam się, że już miał mnie dosyć po dzisiejszym dniu.
 Gdy tylko otworzyłam szklane drzwi, owiało mnie orzeźwiające powietrze. Chłód kafelek dawał ukojenie, rozpływając się od moich bosych stóp, ku czubkowi głowy.
 Przewiesiłam ramiona przez barierkę, pochyliłam się w dół. Wiatr poruszał moimi włosami, które wirowały mi przed oczami. Patrzyłam na jasno oświetlone ulice. Nie ważne, jaka jest godzina, Nowy Jork zawsze jest pełen ludzi.
Westchnęłam. Nadal mnie wszystko bolało. Chciałam poczuć się bezwładnie, oderwać się od ciała… Przyszła mi do głowy myśl- co by było gdybym teraz skoczyła w dół, prosto w tętniące życiem miasto? Nie, przecież bym nie przeżyła. To, że należę do rady Lodowych Olbrzymów, nie czyni mnie nieśmiertelnym bogiem. Zresztą, nawet bóg by czegoś takiego nie przeżył.
 Otrząsnęłam się i wyprostowałam. Ostatnio naprawdę dziwne myśli się mnie trzymają. Oparłam dłonie o barierkę. Na mojej piersi poczułam ciężar pozostawiony po opieraniu się o nią.
 -Nie możesz spać?
 Aż się wzdrygnęłam. Obok mnie stał Loki, także opierając się dłońmi o barierkę. 

 Odsunęłam się trochę.
 -A ty?
 -Obudził mnie przeciąg- wzruszył ramionami.
 Pokiwałam głową
 -Nie mogłam spać, wszystko mnie boli…- skrzywiłam się i przestąpiłam z nogi na nogę.
 -Bardzo mi ciebie żal- skwitował z sarkazmem, patrząc na mnie kpiąco. Mocniej zacisnęłam dłonie na metalowej rurce i odwróciłam głowę.
 -Pytałeś to odpowiedziałam.- Jeszcze bardziej się od niego odsunęłam.
 Przez chwilę patrzyliśmy w ciszy na miasto, podziwiając jego widok i rozkoszując się chłodnym wiatrem. Noc była bezchmurna, ale nie było widać gwiazd. W mieście nigdy nie widać gwiazd. Czasem tylko mała postać księżyca ukazuje się na niebie, lecz częściej skrywają go chmury lub wysokie budynki.
 -Meg?
 Nadal byłam zła, ale spojrzałam na Lokiego.
 -No?
 -Boisz się mnie? -zapytał poważnie.
 Zaczerpnęłam powietrza, zobaczyłam jak  bóg się do mnie przysuwa. Czemu zadaje mi takie pytania? Co go to obchodzi?
 -Nie…
 Powiedziałam to cicho i niepewnie, więc od razu się zorientował, że kłamię.
 -Dlaczego?
 Chyba powinien sam sobie na to odpowiedzieć.
 -Loki… Zastanów się. Nie ufam ci. Może to się zmieni, ale… Nie wiem, czego się po tobie spodziewać.- Patrzył na mnie, ale jak zwykle z jego twarzy nie mogłam nic wyczytać. Krępowała mnie jego bliska obecność i uważny wzrok. Z każdym, wypowiadanym przeze mnie słowem czułam się, jakbym mówiła coś głupiego- Nadal nie wiem, co mam zrobić. Może moje niezdecydowanie cię drażni, ale postaw się w mojej sytuacji. Albo chociaż spróbuj. Przecież ja cie nie znam- Przygryzłam wargę ze zdenerwowania, czekając na jego reakcję.
 -Megan- powiedział łagodnie, jakby próbował mnie uspokoić. To było… podejrzane z jego strony, ale poczekałam na to, co ma do powiedzenia- Póki jesteś ze mną, nic ci się nie stanie. Nie pozwolę, aby ktokolwiek, łącznie ze mną, zrobił ci krzywdę. Wtedy cały nasz trud poszedłby na marne. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że możesz mi ufać.
 Nachylił się do mnie, gdy to mówił. Trudno mi było uwierzyć w to, co mówił, ale był naprawdę przekonujący. Przez chwile pomyślałam, że może naprawdę uda nam się dogadać, że będziemy mogli jakoś żyć, razem…
 Patrzyłam na jego twarz, szukając jakichkolwiek oznak kłamstwa, lecz nie znalazłam. Całe moje pole widzenia ograniczyło się do jego oczu, ust, jego bliskości. Prawie stykaliśmy się ciałami. Serce chciało mi wyskoczyć z piersi, krew szumiała w głowie, tylko nie wiedziałam czy ze strachu czy z zupełnie innego powodu... Nagle ogarnęły mnie prymitywne odczucia, gdy poczułam jego oddech na swoich ustach, gdy spojrzałam w jego przenikliwe oczy, obserwujące mnie z pod przymkniętych powiek.
 -Cieszę się- wyszeptałam i natychmiast się od niego odsunęłam. Odwróciłam się i nie oglądając się za siebie, szybko udałam się do swojego pokoju.
                                                  ~~~
 Dobiegło mnie trzaśnięcie drzwi do jej sypialni. Uśmiechnąłem się pod nosem. Naiwna… Ale chyba przestała mi się wreszcie opierać.
 O wiele bardziej wolałem, gdy czuła przede mną strach, ale skoro lepiej nią kierować, gdy jest spokojna i czuje się bezpiecznie, to nie mam innego wyjścia.  Widziałem jakie wrażenie na niej robię. Jak na mnie patrzy. Zawsze mogłem to wykorzystać, ale nie wiem czy teraz była to dobra chwila... Nie chciałbym znów jej przestraszyć.
 Oparłem się o przeszkloną ścianę i spojrzałem w puste, czarne niebo. Chciałbym już wrócić do pałacu, ale przed nami nadal wiele pracy. Oczywiście, że mógłbym po prostu porwać Meg.  Lecz lepszym rozwiązaniem jest zniewolenie jej i podporządkowanie mnie, zawładnięcie nią… Tak, takie metody zdecydowanie mi odpowiadają.
 Muszę zrobić wszystko, aby sprowadzić ją Asgardu bezpieczną. Musi być w pełni sił a ja sprawię, że nikt jej nie pokona.
                                                      ~~~
 Wstałam z poczuciem bezbrzeżnego wstydu i świadomością, że muszę mu stawić czoła. Nie ominie mnie to. Wiem, że wczoraj zachowałam się jak niedoświadczona nastolatka, którą przecież nie jestem. Właściwie to ja cały czas się tak zachowuję.
 A może Loki nic nie zauważył? Może nie zwrócił na to uwagi albo już zapomniał?
 Przejechałam dłonią o twarzy. Kogo ja oszukuję.
 Ciało na szczęście przestało mnie już boleć, ale za to byłam niewyspana. Chciałam znów zanurzyć się w pościel i odespać tę koszmarną noc, lecz nie było mi to dane, gdyż mój ,,trener” już wczoraj zastrzegł, że moją męczarnię zaczniemy dzisiaj z samego rana.
 Chcąc nie chcąc, wygrzebałam się z pościeli i szybko przebrałam w dresy, koszulkę, na nogi natomiast nałożyłam sportowe buty. Potem uczesałam się i byłam gotowa do wyjścia. Prawie. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pokoju.
 Loki już na mnie czekał, oparty nonszalancko o kanapę.
 -Już myślałem, że będę musiał wkroczyć i cię brutalnie obudzić- wyszczerzył się szyderczo na mój widok.
 -Spadaj- mruknęłam pod nosem tak, by tego nie usłyszał.
 Uśmiechnął się jeszcze szerzej, gdy dostrzegł, że nie jestem w nastroju do grania z nim w słowne potyczki.
 I najwyraźniej bawił go mój widok. Wiedziałam, że wyglądam jak siedem nieszczęść. Stałam naburmuszona pod drzwiami, z rękoma w kieszeniach i niemająca na nic ochoty. Tak naprawdę moja postawa miała tylko maskować moje zakłopotanie.
 -Jeszcze nie zaczęliśmy, a ty już nie masz siły?- Nie odpuszczał.
 -Nie za dużo spałam tej nocy- odburknęłam. I zaraz sobie uświadomiłam, jak bardzo bezmyślna jestem. Po co wspominałam o tej nocy?
 Loki wpatrywał się we mnie uważnie. Nie patrzyłam mu w oczy, wzrok utkwiłam w drzwiach od łazienki.
 -No tak. To wiele wyjaśnia- odparł i wyszedł z salonu, kierując się do wyjścia.  Stałam przez chwilę trochę zdezorientowana jego zachowaniem.
 -Idziesz czy nie?- Dobiegł mnie jego zniecierpliwiony głos z przedpokoju.
 -Tak, tak…- odpowiedziałam z roztargnieniem i poszłam w jego ślady.
                                                  ~~~

 -Dlaczego tak trudno ci się skupić?
 Zacisnęłam dłonie w pięści i spojrzałam gniewnie na Lokiego. Minęło kila godzin a jedyne, co potrafiłam z siebie wykrzesać, to zamrożenie jednej, małej gałązki.  Do tego byłam bardzo, bardzo głodna- ćwiczenia były męczące a z mieszkania wyjechaliśmy bez śniadania. Z trudem przekonałam boga, żeby pozwolił mi chociaż w drodze nad jezioro podjechać do piekarni i kupić dwie suche bułki.
 -Rozpraszasz mnie- mruknęłam. Starałam się ignorować irytującą obecność mojego nauczyciela i ssące uczucie w moim żołądku.
 Loki spojrzał na mnie z niedowierzaniem i prychnął.
 -Mam się odwrócić?
 -Najlepiej, żebyś zostawił mnie w spokoju- wymamrotałam pod nosem.
 -Chciałaś coś powiedzieć?
 -Ja?- Wskazałam na siebie z teatralnym zdziwieniem- Ależ skąd.
 -To do roboty. Skup się tym razem.- Machnął ręką w moją stronę i przyjął zniecierpliwioną postawę.
 Próbowałam i próbowałam, ale ani nie udało mi się zamrozić czegoś większego niż wspomniana gałązka, ani nie udało mi się utworzyć lodowej kolumny, ani wiatru, ani nic…
 -Nie wierzę!- Po kolejnych próbach Loki zdenerwował się nie na żarty. Podszedł do mnie z takim wzrokiem, że myślałam, iż ma zamiar mnie uderzyć. Skuliłam się w sobie, przygotowana na atak. Ten jednak nie nastąpił.
 -Spójrz na mnie.- Bóg stanął przede mną- Spójrz mi w oczy.
 Spojrzałam posłusznie a on położył mi dłonie na ramionach. Drgnęłam pod jego dotykiem, ale nie odrywałam wzroku od jego zielonych tęczówek.
 -Wyprostuj się. Odetchnij głęboko i rozluźnij się. Patrz w moje oczy, jakbyś próbowała wejrzeć mi w duszę- wykonywałam wszystkie czynności, jakich ode mnie wymagał.
 -A teraz wyobraź sobie, że chcesz mnie zabić.
 Nie musiałam sobie tego jakoś specjalnie wyobrażać.
 -Dotknij mnie.
 Zamrugałam oczami i odwróciłam wzrok.
 -No dalej.- Popędził mnie- Tutaj- wskazał na miejsce, gdzie powinno znajdować się jego serce. Powinno, ale czy tam jest, to kwestia sporna.
 Zwróciłam znów wzrok na jego oczy. Zanurzyłam się w jego spojrzeniu i z wahaniem wyciągnęłam trzęsącą się dłoń. Dotknęłam miejsca na jego piersi, które mi wskazał. Z zaskoczeniem odkryłam, że pod materiałem koszuli i skórą wyczuwam bicie serca. Czyli nawet takie osoby posiadają ten organ.
 Skupiłam się na nienawiści do niego, na tym, że nie chcę, aby był obecny w moim życiu. Chciałam zostać ogarnięta przez to uczucie, szukałam w sobie tej złości i rozgoryczenia, które kumulowały się w głębi mnie. Napięcie czuć było w powietrzu, ja prawie przestałam oddychać…
 -Co jest z tobą nie tak?- Loki puścił moje ramiona i odsunął się.
 Nic się nie stało. Nie zrobiłam mu nawet najmniejszej krzywdy.
 -Może to dlatego, że też jesteś Jotunem?- zapytałam bez większego przekonania.
 - To nie ma znaczenia- pokręcił głową, potwierdzając moje wątpliwości.
 Skryłam twarz w dłoniach i westchnęłam.
 -Daj mi jeszcze raz spróbować.- Odwróciłam się od niego i podeszłam do najbliższego drzewa, stojącego przy szosie.
 -Uważaj, bo z tej gorliwości sił ci zabraknie- zakpił za moimi plecami.
 Zacisnęłam zęby z całej siły i dotknęłam pnia. Położyłam na nim dłoń, badając palcami chropowatość kory. Wsłuchując się w szum jego liści. Nie wiedząc czemu, ten dźwięk mnie irytował, chciałam aby zamilkł. Aby wszystkie soki płynące w tym drzewie zatrzymały się, przestały płynąć. Nie wiedziałam, czemu ogarnęły mną takie uczucia, być może chciałam się po prostu wreszcie na czymś wyżyć. Odegrać.
 I wtedy stało się.
 Z pod mojej dłoni zaczęła wydobywać się fala chłodu, która zamieniała się w lód i rozchodziła po całym drzewie. Szła zarówno w stronę korzeni, jak i rozłożystych gałęzi, kończąc na żywo zielonych liściach, zamieniając je w ich martwe i kruche pozostałości. Po chwili całe drzewo skrzyło się od lodu i szronu w promieniach słońca.
 Odeszłam od drzewa, podziwiając swoje dzieło.
 -Ha!- Odwróciłam się z triumfalnym uśmiechem, wyrzucając ręce w górę- I co? Ja nie potrafię?- Oparłam dłonie na biodrach i przechyliłam głowę, patrząc zadziornie na skonsternowanego Lokiego. Jednak ten szybko się opamiętał, a jego twarz znów przybrała beznamiętny wyraz.
 - No nareszcie…- jego wzrok podążał to w moją stronę, to w stronę mojej ofiary- Musiałaś bardzo nienawidzić tego drzewa, skoro tak nagle udało ci się zamrozić je całe.
 -Co?- Opuściłam ręce i zaczęłam wodzić wzrokiem od boga do drzewa- To źle? Chyba o to chodziło?
 -Tak, owszem…- Loki potarł kark z roztargnieniem.
 -Ale nie jesteś zadowolony…- zmarkotniałam. Jemu nic nigdy nie pasowało.
 -Nie.- Bóg podszedł do mnie i położył dłoń na moim ramieniu–  Dobrze sobie poradziłaś. Ale przed nami nadal wiele pracy.


 Później szło mi już lepiej. Kontrolowałam swoją moc, ale Loki miał wątpliwości, bo wiedział, że w kryzysowej sytuacji mogę zwyczajnie stracić nad sobą kontrolę. Fakt, byłam nerwową osobą.
 Grunt, że miałam opanowaną chociaż jedną umiejętność.
 Byłam bardzo zadowolona, bo dzień nie zapowiadał się zachęcająco, lecz jego koniec wlał we mnie nowy entuzjazm i energię. Do tego pochwała od Lokiego, nawet mała, trochę podniosła mnie na duchu. Oczywiście, aby nie było tak idealnie, mój nauczyciel szybko wrócił do dogryzania mi. Ale wróciłam do domu czując się o wiele lepiej.

 Dopiero w nocy zaczęłam myśleć o tym, co ja właściwie robię.
 Zawinięta w kłębek pod pościelą, zastanawiałam się, jaką ja właściwie pełnię rolę w całej tej nieszczęsnej historii.
 Prawda jest taka, że stawałam się nieobliczalną bronią boga. Chciałam mu ufać, ale oboje wiedzieliśmy, jak to się skończy. Zaatakujemy Jotunheim, zniszczymy go. A potem co? Władca Asgardu tak po prostu odeśle mnie do domu? Nie będę miała do czego wracać. To może po prostu mnie zabije? Nie chciałam myśleć, co będzie dalej, ale czarne myśli bezustannie wdzierały się do mojej głowy.
 Odgarnęłam gwałtownie kołdrę, podnosząc się z materaca. Szybko łapałam powietrze, było mi gorąco. Zerwałam się z łózka i otworzyłam na oścież okno.
 Świtało.
~~~
 - Woow… Ja to naprawdę potrafię- patrzyłam z zachwytem na lód pokrywający całą powierzchnie wody. Całe jezioro, wzdłuż i wszerz, było zamrożone. W maju!
 -Tylko nie wpadnij w samo zachwyt.- Loki jak zwykle ściągnął mnie na ziemię- I lepiej to cofnij zanim ktoś to zobaczy.
 Położyłam dłoń na grubej, lodowej tafli i jezioro w kilka chwil wróciło do swojej zwykłej postaci. Żałowałam, że nie mogę dłużej podziwiać tego niezwykłego, jak na tę porę roku, widoku.
 To nie był jednak koniec. Czekało mnie jeszcze wiele pracy. Loki chciał, abym opanowała multum umiejętności. Miałam nauczyć się zamrażania członków swojego ciała, co było trochę dziwne, ale trener przekonał mnie, że mogę walczyć wręcz, nie posiadając broni, tylko korzystać z tej zdolności.
 Uczyłam się, jak wywoływać wiatr, rzucać lodowymi odłamkami, tworzyć sople… Naprawdę dużo tego było.
 -Wreszcie coś się w tobie odblokowało- zrzędził mój trener, gdy unikał lodowych pocisków, tworzonych przeze mnie- Szkoda tylko, że zmarnowaliśmy tak wiele czasu.
- Och, daj spokój- wycedziłam przez zaciśnięte zęby, nie przerywając rozszalałego ataku na niego. Już nie patrzyłam, w którą stronę przeprowadzałam atak, ciskałam odłamkami na ślepo.
 -Bu.- Nagle Loki pojawił się wprost przede mną, a ja zaskoczona przerwałam na chwilę miotanie lodem.
 Kosztowało mnie to bolesny upadek na ziemię. Gdy iluzja Lokiego pojawiła się przede mną, oryginał doskoczył do mnie i powalił mnie na ziemię.
 -Hm. Nie, jednak nadal jesteś beznadziejna.- Patrzył z politowaniem na mnie, gdy niezdarnie podnosiłam się z ziemi- Nie powinnaś zawahać się nawet na chwilę.
 -Miałam cię zabić?- Stanęłam na nogi i otrzepałam się.
 -To nie byłem ja.
 -Ale mogłeś być.- Strząsnęłam ze swojej czarnej koszulki ostatnie resztki trawy.
 -I co z tego? Myślisz, że dam ci się zranić?- Prychnął.
 -To czemu masz do mnie pretensje, skoro, jak twierdzisz, i tak nie dam rady zrobić ci krzywdy?
 -Nic nie rozumiesz.- Machnął ręką i odwrócił się plecami do mnie, ruszając w stronę mojego samochodu, zaparkowanego na poboczu drogi.
 -Owszem, nie rozumiem!- Pobiegłam za nim i chwyciłam go za ramię, aby zwrócił na mnie uwagę. Jego wzrok mówił, że nie był tym gestem zbyt zachwycony.
 - Zgodziłam się, abyś u mnie mieszkał. Abyś mnie uczył. Zgodziłam się na wszystko, na dołączenie do twojego planu, więc okaż mi czasem odrobinę, malutką odrobinę szacunku i zrozumienia! Bądź moim nauczycielem, nie katem!
 Wpatrywałam się w niego z napięciem. Nie wierzę, że to przed chwilą powiedziałam.
 -Nawet nie wiem, co czeka mnie dalej. Zmieniłeś moje życie, zrozum to.
 Z jego twarzy jak zwykle nie mogłam nic wyczytać. Wokół zapadła cisza, jakby wszystko, co żyje, wstrzymało oddech razem ze mną, oczekując na odpowiedź Lokiego.
 -Na dzisiaj koniec treningu- powiedział beznamiętnym głosem.
                                                   ~~~
 Co chwilę spoglądałem na nią, czy nadal jest zła, czy może ma zamiar się rozpłakać. Ale nie. Jej melancholijny wzrok ani razu nie odwrócił się od drogi.
 Patrzyłem przez okno, obserwując monotonny krajobraz wokół nas. Poza drzewami przy drodze i polami na horyzoncie, nie było nic. Żadna z tych rzeczy nie zasługiwała na dłuższe kontemplowanie ich. Zupełni inaczej niż w Asgardzie, gdzie każdy kwiat, każde drzewo przyciągały uwagę swoim wyglądem a krajobraz zapierał dech w piersiach kolorami. Nie ukrywam, że brakowało mi tego. Odwróciłem wzrok od jałowego widoku i zerknąłem kolejny raz na Meg.
  Ostatnio mnie zaskoczyła. Zapowiadała się na kompletne beztalencie. A teraz, nie chciałem tego przyznać, ale była już prawie równa mnie, może już niedługo mnie przegoni. Choć nadal była bardzo niepewna, ale też nieprzewidywalna.  Muszę na nią uważać, musze ją od siebie uzależnić, żeby nie sprzeciwiła się wobec mnie.
 Aż uśmiechnąłem się na tę myśl pod nosem. Przecież Megan nie znała się na magii, nie posiadała takich zdolności.
 Odetchnąłem głęboko. Nie, ta kobieta nie stanowi dla mnie żadnego zagrożenia. Za to będzie wspaniałą bronią, słuchającą tylko mnie. Będzie moja i tylko moja.
                                                             ~~~
 Z Lokim już nie poruszaliśmy tego tematu, jakim była moja przyszłość. Mimo, że bardzo mnie to męczyło. Nie wiedziałam, co mam robić, więc dalej udawałam, że wszystko jest w porządku. Lokiego właściwie nie obchodziło, co myślę, ale i tak zachowywałam pozory spokojnej i opanowanej.
 Treningi przynosiły efekty, uczyłam się szybko nowych rzeczy i byłam coraz lepsza. Ale po za tym nie odzywałam się do boga, ani on do mnie. Oboje zamknęliśmy się przed sobą.
 Nie wiedziałam, czy się z tego cieszyć. Chciałam, aby było normalnie między nami. Normalnie, czyli tak jak zwykle. Skoro zaczynaliśmy już razem funkcjonować, dobrze byłoby utrzymać ten stan rzeczy. A teraz Loki nie odzywał się do mnie wcale. Jedynie podczas ćwiczeń, ale były to tylko suche uwagi, nawet nieokraszone ironią i zgryźliwością.
 Wykonywałam wszystko bez zastanowienia, jak maszyna. Nie ustawałam w trenowaniu nowo nabytych umiejętności.
 Gdy skończyłam ostatnie ćwiczenie, polegające na trafieniu za pomocą sopli, kopii Lokiego, które tworzył, stwierdziłam, że muszę z nim porozmawiać. Nie mogłam dłużej znieść tej ciszy między nami. Był głupim, nadętym sadystą-socjopatą i właśnie dlatego chciałam mieć z nim dobry kontakt.
 -I jak?- Czekałam na jakikolwiek komentarz z jego strony, dotyczący moich postępów.
 -Tak jak zwykle. Musisz ćwiczyć dalej.- Odwrócił się do mnie plecami.
 -Loki…
                                                      ~~~
 Stanąłem i ledwie się powstrzymałem przed roześmianiem się. Jednak nie wytrzymała. Już zaczęła się do mnie przywiązywać. Czekałem na to, co powie.
 -Dlaczego tak się zachowujesz?- O dziwo, jej głos nie był błagalny- Wiem, że nie jesteś skory do zwierzeń, ale możesz mi chyba powiedzieć, co ci się stało?
 Odwróciłem się z maską obojętności na twarzy, ale wewnątrz triumfowałem.
 -Nie wiem, co masz na myśli.
 -Nie udawaj.- Zacisnęła dłonie w pięści- Zachowuj się normalnie, tak jak zawsze- dogryzaj mi, bądź wredny. Wykrzesaj z siebie jakieś uczucia, do cholery! Co jest z tobą?
 Trochę zaskoczyło mnie to wyznanie z jej strony. Postawę miała zdeterminowaną, twardo patrzyła mi w oczy, nawet przez chwilę miałem ochotę odwrócić wzrok. To uczucie jednak szybko minęło.
 -Nie mów do mnie takim tonem. Powinnaś pamiętać, z kim rozmawiasz.- Podszedłem do niej i spojrzałem na nią z góry- Ostatni twój wybuch był dla mnie nie zrozumiały. Ten- tym bardziej. Postanowiłem być twoim nauczycielem, a nie-jak to określiłaś- katem. Przestałem cię męczyć, ciesz się.
 -Hura- odpowiedziała ironicznie, unosząc ręce do góry- A teraz przestań. Bądź moim nauczycielem, ale odzywaj się czasem do mnie. Mieszkamy pod jednym dachem i…- jej głos załamał się, gdy zobaczyła moje pełne politowania spojrzenie- Chciałabym normalnie się z tobą komunikować.- Dokończyła cicho, odwracając wzrok.
 Wreszcie ją mam.
 Potarłem dłonią o czoło o westchnąłem.
 -Wracajmy już lepiej.
                                                         ~~~
 -Chciałem jeszcze zwrócić ci uwagę, iż twoja kondycja jest w fatalnym stanie. Jak masz zamiar przetrwać dłuższe pojedynki? Do tego…
 To dziwne, ale z radością wysłuchiwałam zrzędzenia Lokiego. Czułam, że jego wcześniejsze zachowanie było na pokaz. Chciał mi dopiec. Ok, nasze relacje się unormowały, ale temat mojej przyszłości nadal istnieje i prędzej czy później będziemy musieli się z tym zmierzyć.
 Gdy wróciliśmy do domu, ja wzięłam prysznic, a potem zaczęłam przygotowywać kolację, podczas gdy Loki marudził na kanapie, że ma dość mojej prymitywnej kuchni i że nie umiem gotować. On oczywiście nawet nie pomyśli o tym, aby mi pomóc. Ale i tak uśmiechałam się na to pod nosem. W takim razie nie ma innego wyboru. Co prawda, nie musimy często jeść, rzadko doskwierał nam głód, lecz całe dnie treningu wykańczają, zwłaszcza mnie.

 Leżałam na łóżku, w ciemności, zanurzając się w wypływających z moich słuchawek melancholijnych dźwiękach Joy Division. Oczywiście nie było mi dane długo cieszyć się tą chwilą samotności i spokoju, bo w moich drzwiach zamajaczyła skryta w cieniu postać Lokiego. Westchnęłam, zdjęłam słuchawki i zapaliłam obydwie lampki nocne, stojące na szafkach po obu stronach mojego łóżka. Miękkie światło rozproszyło mrok dookoła mnie, ale bóg nadal stał w cieniu pod drzwiami.
 -Przypomnij mi jedną rzecz: respektuje się w Asgardzie coś takiego, jak pukanie?
 -Pukałem.- Loki zamknął drzwi i podszedł do mojego łóżka. Był wyraźnie zirytowany.
 -Dobrze już… Siadaj.- Odsunęłam się dalej i zrobiłam mu miejsce. Usiadł obok mnie i oparł się o wezgłowie łóżka.
 Odłożyłam telefon na szafkę nocną, stojącą po mojej lewej, splotłam dłonie na brzuchu i spojrzałam wyczekująco na Layfeysona. Wzrok utkwił w drzwiach naprzeciwko nas.
 -Myślę, że trochę czasu już minęło- zaczął wreszcie- I chyba pora wracać do Asgardu.- Poprawił poduszkę pod swoimi plecami i podłożył sobie lewe ramię pod głowę.
 -Już?- Miałam wzrok zwrócony w tym samym kierunku, co on.
 -Tak. Ja już powinienem wracać.
 -A ja?
 W końcu na mnie spojrzał. Chyba był lekko zaskoczony.
 -Zgadzasz się?
 Wzruszyłam ramionami.
 - Nie zgadzam się. Ale zmieniłeś już moje życie i chyba nie mam wyboru.
 -Faktycznie nie masz-odpowiedział.
 -Sam widzisz. Chyba lepiej załatwić to szybko, niż rozwlekać w nieskończoność.
 Pochylił się lekko w moją stronę, patrząc mi w oczy. Uniosłam jedną brew, zastanawiając się, co ma zamiar zrobić.
 -Wreszcie mówisz do rzeczy.
 Mimo, że sytuacja nie była dla mnie zbyt szczęśliwa, zaśmiałam się.
 -Dziękuję bardzo za pochwałę, mój mistrzu.- Złożyłam dłonie i skinęłam głową, jakbym składała mu pokłon.
 -Nie przyzwyczajaj się- Loki odchrząknął, ale widziałam, że w jego oczach czai się gdzieś głęboko skrywane rozbawienie.
 -Wiem, wiem…- ziewnęłam i poprawiłem sobie poduszkę pod karkiem.
 -Na mnie chyba już czas.- Bóg poruszył się, aby wstać, ale go powstrzymałam.
 -Nie, nie… Jak chcesz, możesz jeszcze tu trochę posiedzieć.
 Spojrzał na mnie, jakby chciał się upewnić, że naprawdę to powiedziałam. Ale posłuchał i nie ruszył się z miejsca.
 Siedzieliśmy jeszcze przez chwilę w milczeniu, każde z nas wzrok utkwiony miało w nieokreślonym kierunku. Lecz ja już czułam słodki ciężar snu na powiekach. Zsunęłam się i ułożyłam wygodniej głowę na poduszce. Nie chciałam jeszcze zasypiać, zwłaszcza, że bóg siedział tuż obok, ale oczy zaczęły mi się powoli zamykać, oddech uspokajać. Jeszcze ostatkiem świadomości poczułam muśnięcie na policzku i ciepło pościeli na moich ramionach.



 ____________________________________________________________
 No i jest kolejny, dłuuuuugi, że hoho. Od razu muszę was przeprosić za ten nieszczęsny motyw treningów. Naprawdę, wiem, że to jest prawie w każdym opowiadaniu, ale mam taki koncept, że bez tego się nie obejdzie, musicie przez to przejść, tak jak i ja, gdy to pisałam. Obiecuję, zaraz się to skończy.
 Rozdział miał być wcześniej, ale musze jakoś dzielić czas między szkołę, oglądanie siatkówki i reszte rzeczy. Rozdziałów mam naprawdę już rozpisanych bardzo dużo, naprawdę jestem bardzo do porzodu, gdy tylko mam czas, wyciągam swój sekretny zeszycik i pisze w nim wszystko, co przyjdzie mi do głowy. Jedyny problem jest taki, że te wszystkie pomysły trzeba potem przepisać na kompa, dopracować, sprawdzić 10 razy i poprawić. Właśnie, co do pomysłów. Znów wpadłam na cos nowego, co prawda wydarzy sie to w dalszej części opowiadania, ale i tak mam problem żeby wszystko ułożyć poprawnie i chronologicznie. Tak, właśnie tak! i to jest największy problem.
 Już padam na twarz, bo blogger jak zwykle szaleje, do tego nie skopiował mi akapitów, więc teraz musiałam to wszystko poprawiac...Achhhhh, wybaczcie, że tak się rozpisuję, 
 Dziękuję wam za te wszystkie komentarze, podbudowujecie mnie bardzo! Staram się poprawiać wszystkie błędy jakie mi wytykacie, aby to opowiadania było jeszcze lepsze.
Pozdrawiam!


18 komentarzy:

  1. o pełen treningu i współpracy pomiedzy bohaterami, rozdział. wspaniała sprawa i jakie opisy. To mi się podoba!
    Ciekawi mnie już tylko kwestia powrotu do Asgardu oraz to, co leży w planach Lokiego xD
    szybko podaj newsa

    pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, cieszę się, że się podoba :) Zwłaszcza, jesli chodzi o opisy :)
      Hmhmhmhm :) Loki ma plany, oj ma...
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ach ten Loki, męczy i dręczy i musi postawić na swoje xD. Utalentowany z niego kłamca nie ma co, umie owijać sobie ludzi wokół palca. Ale Meg jest potulna ja bym się chyba bardziej stawiała, a ona stara się żeby były między nimi jakieś relacje, trochę to dziwne xD. Może to tylko moje wrażenie :). I już chyba kończy się etap na Ziemi, czas na Asgard, może być ciekawie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Loki to Loki...
      Hm... no bo wiesz, jednak trochę się go boi i właśnie dlatego nie chce Lokiego denerwować. Może faktycznie to dziwne, ale ja w normalnym życiu też mam jakiś dziwny pociąg do takich charakterów xD
      Obiecuję, że w ich relacjach będzie się jeszcze dużo działo.
      Hmhmhm :)

      Usuń
  3. Wszystkie problemy, które wpisałaś znam z własnego doświadczenia XD Tragedia! Tyle powiem, a co do samego rozdziału. Przyjemnie się czyta. Może nie dzieje się jeszcze nic takiego wybuchowego, ale mam wrażenie, że to się zmieni XD Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, na razie takie pierdu-pierdu, trzeba też przez to przebrnąć.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Kocham^^.
    Rozdział po prostu zwalił mnie z nóg. Jest świetny, a jak zobaczyłam długość to aż się uśmiechnęłam, szczęśliwa, ze tak dużo będzie Lokiego.
    Podoba mi się ten treningowy motyw. To jak Meg z determinacją stara się polepszyć swoje umiejętności... I to jak uzależnia się od Lokiego, a jemu to się podoba, o to mu chodzi...
    Po za tymi jego docinkami, tą arogancją... jest taki... hm... taki słodziutki, że się rozpływam. Najbardziej podobała mi się ta scena na balkonie no i później ta w łóżku, jak przyszedł do niej, wyobraziłam sobie wszystko... Już myślałam, że się rzucą na siebie i... Nie dobra ja xD.
    też bym chciała żeby poleżał ze mną w łóżku aż zasnę i przykrył mnie kołdrą... ale się rozmarzyłam. Nic nie poradzę... Twoje opowiadanie tak na mnie działa.
    Chylę Ci czoła po samą klawiaturę :).
    Życzę weny i pozdrawiam!
    ps. Jeśli chodzi o planowanie opowiadania to mam to samo... nie przejmuj się. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obożekochanyjaniemogeniewytrzymamtylepochwał *3*
      Cieszę się, że opisałam wszystko tak, że mogłaś to sobie wyobrazić :)
      No tak, bardzo się staram, żeby oddać charakter Lokiego jak najlepiej, według mnie, własnie tak by się zachowywał... Słodziutki Loki haha :D
      Nie no, trochę na wcześnie na to, żeby pobyt Lokiego w łóżku Meg sie tak skończył !*A*
      Cieszę się, że długość ci odpowiada i że ci się podobało, ale nie musisz chylić przede mną czoła, ja powinnam robic to przed tobą i tak właśnie się dzieje :)
      Ehhh, przyjemnie mi się na serduszku zrobiło :)
      Jeszcze raz dziękuje i również pozdrawiam!

      Usuń
    2. Nie ma za co, zasługujesz :-) po za tym stwierdzilam, ze doskonale rozumiem Meg. Ehh... Ja tez jestem taką sfrustrowaną perfekcjonistka :-) wiem co to znaczy. Pozdrawiam. mam nadzieje, ze kolejny rozdział nie długo? :-)

      Usuń
    3. Hmm, to cieszę się, że moja postac jest taka prawdziwa :)
      No myślę, że pojawi się w weekend, zazwyczaj staram się tak wstawiać. Ale jak powyżej można wyczytać, różnie to bywa...

      Usuń
    4. W takim razie czekam niecierpliwie i zapraszam także do siebie na nowy rozdział. :-)
      Ogien-i-lod

      Usuń
    5. Obiecuję, że jak tylko znajde czas to przeczytam, bo ostatnio to jest jakiś dramat D:

      Usuń
  5. Ojejku ile czytania :) Byłam pewna, że nie dotrwam do końca, ale jednak udało mi się to bez większego problemu. Jak dla mnie czyta się bardzo lekko i przyjemnie.

    Pozdrawia Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w tym rozdziale jakoś tak wyszło :)
      Ciesze się, że dotrwałaś.:)
      dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  6. „ -A teraz wyobraź sobie, że chcesz mnie zabić.
     Nie musiałam sobie tego jakoś specjalnie wyobrażać.”

    Leżę, nie wstaję, kwiczę i się turlam po podłodze. To takie prawdziwe, pierwszy raz widzę taką realną reakcję na Lokiego. xD W sensie taką typową dla nastolatki XXI wieku, którą Meg nie jest… ale i tak bardzo kocham ten moment. xD

    „Tutaj- wskazał na miejsce, gdzie powinno znajdować się jego serce. Powinno, ale czy tam jest, to kwestia sporna.”
    Również kocham! ^^ Ale przez to zaczęłam się zastanawiać, czy organy wewnętrzne Lodowych Olbrzymów się zmieniają jak ich skóra, czy są może niebieskie, albo granatowe… O_o

    W ogóle Loki podlec gra na uczuciach Meg, a ta (głupia) mu zaczęła ufać… ah, szkoda, miałam już nadzieję, że będzie ją terroryzował, bił, ona będzie się go bać i dopiero wtedy będzie musiał ją uleczyć, by znów mu zaufała i pokazać, że nie jest taki zły (chociaż i tak jest)… no nic.

    „ - No nareszcie…- jego wzrok podążał to w moją stronę, to w stronę mojej ofiary- Musiałaś bardzo nienawidzić tego drzewa, skoro tak nagle udało ci się zamrozić je całe.”
    Nie rozumiem jego zdziwienia, ja na przykład nienawidze drzew. Zderzyłam się z jednym (razy kilkanaście, licząc też gałęzie) i chodzą po nich robaki, owady i inne pełzające stworzenia. Brr! Drzewa to tylko na obrazku lubię. I z daleka od niego i tak.

    Nie rozumiem co jej przeszkadzała cisza. Ja już chyba wołałabym zerowy kontakt, niż to dogryzanie. No i trochę dziwnie się zachowywała Megan na końcu, ale dość mojego narzekania.
    Czekam na dalsze rozdziały i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja cie, fajnie, że można się było pośmiać i że udały mi się te sceny :D
      Hmhmhmh, na wszystko przyjdzie pora, co prawda trzeba będzie naprawdę dłuuuugo na to poczekać, ale... Dobra, koniec :D
      Oh, no cóż, może on kocha drzewa i mu było żal xD Kurcze, niezłe masz doświadczenia... Współczuję :D
      No wiesz, już się przyzwyczaiła do niego i to tak troche trudno, cały czas się mijać bez słowa, nikt nie lubi, gdy się go ignoruje.
      No właśnie teraz się też nad tym zastanawiam, mogłam to lepiej opisać. Meg tyle czasu się trzymała, ale tak naprawdę jej życie się zmieniło nieodwracalnie i ona wie, że już nigdy nie będzie tak jak było. Musi żyć ze świadomością, że jest kimś innym, zbyt dużo się dowiedziała i nauczyła, żeby tak po prostu to odrzucić i teraz ma etap bierności oraz bezsensowności.Ale rozumiem,że nie wszyscy musza to od razu zrozumieć, bo tak to beznadziejnie opisałam, eh -__-
      Poprawię to w następnym rozdziale, po za tym... I tak nie będzie tak łatwo, jak się wszyscy spodziewają, ha! :D
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!

      Usuń
  7. Witaj dziwne że trafiłam tu dopiero teraz naprawdę interesujące . . . co do rozdziału to świetny i długość jest spoko tylko szkoda że nie masz takiego ogarniętego szablonu ale to już twoja wola jak to ma wyglądać to twój blog ;) dopatrzyłam się paru mini mini błędów ale wiesz ja się skupiam na treści a nie na niedoskonałościach ;D
    Czekam na szybki next
    Pozdrawiam R.O.A.H.
    W wolnym czasie zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szablon, jak szablon, nie będę robić fajerwerków, ważna jest treść :)
      I jeśli ci się ona podoba to bardzo się cieszę :)
      No cóż, nad błędami cały czas pracuję, mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział jest ich coraz mniej :)
      Pozdrawiam!

      Usuń