expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

środa, 24 września 2014

Rozdział 5



-Jesteście zachłanni władzy.

- Chcemy tylko przywrócić prawidłowy porządek.

-Jesteście pewni tego co robicie?

Dookoła nie ma nic. Gwiazdy i planety wirują gdzieś daleko, jest ciemno. Czuję się jakbym dryfowała w powietrzu, wszystko jest zamazane. Delikatne światło gwiazd oświetla kawałki kamiennego gruntu. Nie, nie jestem sama, coś lub ktoś tutaj jest. Tak, te głosy z pewnością należą do żyjących istot. Ludzie? Nie, chyba nie… Ja też nie jestem człowiekiem.

Chciałabym odwrócić głowę, ale nie mogę. Moja twarz zwrócona jest w jednym kierunku, nie posiadam władzy nad swoimi kończynami. W snach zawsze tak jest, jesteśmy uwięzieni, poruszamy się jak w mętnym kisielu i nic, absolutnie nic nie możemy zrobić.

Zaraz… Nie, to nie jest sen… Zaraz, jak to nie? To musi być sen…

Postać jest ukryta w mroku. Siedzi na wielkim, ogromnym kamiennym tronie. Jest wyprostowana, pewna siebie. To jakiś władca, na pewno. Nie widzę jego twarzy, ale jego oczy świecą wściekłym, irytującym blaskiem, o nieokreślonym kolorze.

- Panie, prosimy.

Ten głos… Wydaje się znajomy. To jakiś mężczyzna, ale stoi za mną, a ja nie mogę się odwrócić.

- Dam waszemu dziecku moc, ale musicie zdawać sobie sprawę z tego, że od tej pory jesteście za nie odpowiedzialne. Jeśli wasza obietnica zostanie złamana, gdy dorośnie, ono będzie moje, będzie mi służyć.- To ta postać siedząca na tronie. Głos ma tubalny, mimo, że mówi cicho. Od razu ogarnia mnie strach, gdy go słyszę. Jest naprawdę przerażający, a nawet nie okazał odrobiny złości. Mówi spokojnie, powoli, acz stanowczo.

-Obiecujemy, że wypełnimy wszystkie warunki. Prosimy tylko o cierpliwość. Musi przecież dorosnąć. Ale gdy tylko zdobędziemy władzę, odzyskamy Rękawicę  Dostaniesz to, czego pragniesz, razem z Jotunheimem.- Znów ten mężczyzna. Naprawdę znam ten głos. Jest głęboki, miękki. Czuję, wiem… Znam, ale cały czas mi się wymyka…

Postać na tronie się uśmiecha, widzę błysk ostrych zębów w ciemności. Nie wiem dlaczego, ale… Wiem o czym myśli ta osoba. Wiem, że zamierza zabrać dziecko. Tak czy inaczej. Nie odda tak po prostu mocy, w końcu ją odzyska. Oni też, te… istoty nie wyjdą z tego cało. Chcę coś powiedzieć, ale głos nie wydobywa się z mojego gardła.

Moje ciało się obraca. Teraz widzę całą scenę. Dwójka ludzi, nie, dwójka Jotunów. Tak, to Jotuni, niebieska skóra, pokryta znakami, runami? Błyskające w ciemności, czerwone oczy. Nie mam pojęcia, skąd wiem, że to Jotuni. Po prostu wiem, zobaczyłam ich i już wiedziałam. To kobieta i mężczyzna. Mężczyzna to postawny, umięśniony Olbrzym, z krótkimi, chyba czarnymi włosami. Kobieta jest niższa, chudsza i smuklejsza, lecz jej ciało też jest dobrze wyrzeźbione. Ma brązowe, krótkie do ramion, włosy. Oboje są ubrani dość prymitywnie, w lekkie, wygodne szaty.  Kobieta trzyma coś w rękach. Jakiś tobołek.

Podchodzi bliżej do tronu i klęka przed nim, wyciągając ramiona z zawiniątkiem.

Teraz uświadamiam sobie co widzę. Spod szorstkiego materiału wychyla mała rączka i główka. To Jotuńskie dziecko. Ma taki sam kolor skóry jak rodzice, jednak bledszy. Jego czerwone oczka połyskują, dziecko chyba płacze, ale cichutko, jakby nie miało sił. Jest bardzo drobne i chude.

To chyba dziewczynka. Wielka, szorstka dłoń wyciąga się w jej stronę, zaraz jej dotknie, dziecko cichnie…

~~~

Przeraźliwy, rozdzierający krzyk wydobył się z mojego gardła. Ostre, słoneczne światło wdzierało się do mojego pokoju, raniąc moje oczy. Przetarłam je gwałtownie, odkrywając, że są mokre. Dyszałam ciężko, jakbym przebiegła maraton. Skryłam twarz w dłoniach, opierając je o kolana.

W głębi mieszkania usłyszałam trzask drzwi i zaraz do mojego pokoju wpadł Loki.

-Meg, co się stało?!- Dopadł do mnie i wziął mnie za ramiona. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego, jeszcze nieprzytomnie,  spod potarganej grzywki.

-Powiedz mi.- Oparłam dłonie na jego piersi. Patrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem, nic nie mówiąc- Powiedz mi! Kim jestem?! Kto dał mi moc?!- Czułam suchość w ustach, oddech uwiązł w gardle. Patrzyłam na niego rozszalałym wzrokiem, ciężko dysząc.

Bóg westchnął tylko, pokręcił głową i oparł moją głowę na swoim ramieniu. Był nagi, w pasie przepasany był tylko ręcznikiem. Jego skóra była jeszcze lekko wilgotna. Pewnie mój krzyk wypędził go z kąpieli. Pachniał męskim żelem pod prysznic, a to był zapach, który bardzo lubiłam. To było głupie, ale ten gest, jego zapach sprawił, że trochę się uspokoiłam.

-Śnił ci się koszmar.- Raczej stwierdził niż zapytał.

Pokiwałam głową, nadal opierając się na jego ramieniu. Odsunął mnie delikatnie, żeby widzieć moją twarz.

- Opowiedz.- Był stanowczy, ale nie był zły.

Odwróciłam wzrok, ale on znów zmusił mnie, abym na niego spojrzała, łapiąc mnie za brodę.

-Widziałam… siebie. Widziałam swoją przeszłość- powiedziałam słabym, zmęczonym od krzyku, głosem.



Opowiedziałam mu cały sen, od początku do końca. Zazwyczaj swoje sny pamiętam krótko, ale ten był tak samo wyraźny, jakbym dopiero co się obudziła. Loki mi nie przerywał, słuchał spokojnie. Jego twarz jak zwykle nic nie zdradzała.

- Mhm- mruknął, gdy skończyłam.

-,,Mhm”? Co to znaczy ,,mhm”? Wiesz coś na ten temat czy nie?- Nadal byłam trochę zdenerwowana po tym koszmarze.

Pokręcił tylko głową na moje zachowanie i przejechał dłonią po swoich, jeszcze wilgotnych, włosach.

-Nie wiele.

- To powiedz chociaż tyle, ile wiesz…- patrzyłam na niego z wyczekiwaniem.

- Jak pewnie sama się domyśliłaś, ci ludzie to twoi rodzice, a to dziecko to ty. W Jotunheimie jest tak, że gdy rodzi się chorowite, słabe dziecko, zazwyczaj po urodzeniu się je porzuca- zaczął mówić.

Przełknęłam nerwowo ślinę. Ładnie mogłam skończyć.

- Może twoi rodzice nie chcieli się zgodzić na taki los dla ciebie- kontynuował- Żeby cię ratować udali się do…- przerwał nagle.

-Do?- Ponagliłam go.

- Nie wiem… -Pokręcił głową-Słyszałem pewne pogłoski. O potężnym tytanie, posiadającym ogromną moc…

-Czemu mi nic na ten temat nie powiedziałeś? Czemu to ukrywałeś?- Nie dałam mu dokończyć, rzuciłam mu pełne wyrzutów spojrzenie.

-Nie wiedziałem!- Obruszył się- Norny nigdy nie pokazują całej prawdy!- Widząc, jak się rozkręca, pokiwałam głową, że rozumiem i wybaczam.

-Słuchaj, nie wiem na ten temat wiele –kontynuował, już spokojniejszy- Urodziłaś się słaba i chora. Twoi rodzice udali się do Thanosa, tytana służącemu Hel… Thanos posiadł Szkatułę Wiecznych Mrozów, którą ukradł Lauyfey’owi. Władca Jotunheimu odebrał mu ją później, z wielkim trudem i ogromem ofiar.

-No to jak…- Jak zawsze, będąc niecierpliwą, przerwałam Lokiemu, zamiast spokojnie słuchać. Ten spojrzał na mnie morderczym wzrokiem i ciągnął swoją opowieść.

- Zanim jednak to się stało, twoi rodzice przyszli do Thanosa. Ten dał ci moc Ymir, czyli stworzyciela Lodowych Olbrzymów, będącego zamkniętym w Szkatule. Oczywiście oczekiwał czegoś w zamian. Twoi rodzice mieli objąć władzę nad Jotunheimem, z twoją pomocą, a potem mieli się tobą posłużyć, abyś ukradła Rękawicę Nieskończoności.- Loki z roztargnieniem potarł swój kark- przynajmniej ja tak to sobie tłumaczę… Trochę czytałem na temat Thanosa i dziejów Jotunheimu, ale księgi nie zawierają wszystkiego. Nie wiem, czym jest Rękawica- rozłożył ręce w bezradnym geście- Wiem, że jest w Asgardzie.

- Myślisz… myślisz, że będzie próbował mnie znaleźć?- zapytałam, bojąc się odpowiedzi.

-Nie wiem- wzruszył ramionami- Może już zapomniał.

Patrzyłam na boga, nadal nie wierząc w to co powiedział. No ładnie. Cały czas dowiaduję się o sobie nowych rzeczy i o mojej rodzinie. Coś za dużo tych niespodzianek, jak na tak krótki okres czasu.

-Czyli miałam być bronią moich rodziców i jakiegoś Thanosa… Nieźle, dodając do tego wszystkiego fakt, że teraz mam być twoją bronią.- Spojrzałam na Lokiego, mając nadzieję, że może okaże skruchę czy coś w tym rodzaju, ale przecież Loki to Loki. Zero przyzwoitości. Wzruszył tylko ramionami.

-Ech… No trudno. –Machnęłam ręką- Nikt nigdy nie bierze pod uwagę mojego zdania, wszyscy decydują za mnie.- Wstałam i poszłam do łazienki.



Stojąc przed lustrem, próbowałam odnaleźć w sobie jakiekolwiek oznaki bycia Jotunem(czy Jotunką?). Dopiero po tym strasznym śnie jakoś to do mnie dotarło. Ja nie byłam człowiekiem z super mocą, nie superbohaterem. Ja w ogóle nie byłam człowiekiem, należałam do zupełnie innej, barbarzyńskiej rasy.

W szaroniebieskich oczach nie dostrzegłam nawet plamki czerwonego koloru. Włosy miałam bardzo zwyczajne, sięgające za łopatki, brązowe, w zasadzie mysie. Ciało blade, szczupłe, nie umięśnione, jak u moich rzekomych rodziców. Nie byłam też szczególnie wysoka, miałam około metra siedemdziesiąt wzrostu. Poza niebieskimi żyłami, na mojej skórze nie było odcienia błękitu ani granatu. Jak to jest możliwe?

Zorientowałam się, że chyba trochę za dużo zamarudziłam czasu przed lustrem. Westchnęłam i ochlapałam twarz zimna wodą.



-To co, idziemy?- Zamknęłam za sobą drzwi od sypialni, ubrana już w strój do ćwiczeń.

-Ile można na ciebie czekać?- Jak zawsze niezadowolony, Loki stał już w przedpokoju z założonymi rękami.

-Nie przesadzaj- burknęłam, zdejmując kluczyki od samochodu i klucze od mieszkania z wieszaka, wiszącego po lewej stronie przedpokoju.

-Jesteś jakaś roztargniona- spojrzał na mnie uważnie.

-Według ciebie, ja jestem wiecznie roztargniona- odparłam z westchnięciem i przecisnęłam się obok niego, aby otworzyć drzwi.

-To prawda.- Łaskawie trochę się odsunął, żeby zrobić mi miejsce

-Dowiedziałam się o sobie kilku nowych rzeczy. Znów.- Wyszliśmy i zamknęłam za sobą drzwi.- To chyba nie dziwne?- Wcisnęłam trochę za mocno guzik windy.-Po za tym szukasz dziury w całym.-Winda nadjechała i weszliśmy do niej- To raczej mój problem, nie twój, prawda?- Oparłam się o ścianę z założonymi rękami.

Loki stanął przede mną, opierając rękę o ścianę za moimi plecami. Nachylił się do mnie tak, że właściwie nie miałam przestrzeni osobistej.

-Trochę też mój- odparł spokojnie, przechylając przekornie głowę i patrząc mi w oczy.

-Jak to?- zapytałam, trochę głupio, patrząc na niego podejrzliwie. Jednocześnie w myślach liczyłam ile pięter nam zostało.

-Bo to ja muszę znosić na co dzień twoje zachowanie- odpowiedział.

Winda stanęła, ale on nie ruszył się nawet o milimetr.

-Bardzo mi przykro- odparłam, wolno cedząc słowa- Ale zawsze możesz się ze mną po prostu pożegnać- Nie czekając na jego odpowiedź, prześlizgnęłam się pod jego ramieniem i w ostatniej chwili zatrzymałam, zamykające się już, drzwi windy.

-Jeśli miałbym wybór, zrobiłbym to bez wahania- usłyszałam za sobą. Trochę zabolało. Ale udałam, że mnie to nie obeszło, nawet się nie odwróciłam. Wyszłam z budynku i ruszyłam prosto do mojego samochodu.

-Ok, to może oświecisz mnie, kto cię pozbawił tego wyboru?- zapytałam, otwierając drzwi od strony kierowcy.

-Jesteś mi potrzebna- odparł, otwierając drzwi od swojej strony.

-Daj spokój- prychnęłam i odpaliłam silnik Toyoty. Czerwona kontrolka poinformowała mnie, że powinnam ją zatankować, bo nie długo będziemy jeździć na oparach.- Nie wierzę, że jestem jedyną osobą, która może ci pomóc. Uważasz, że jesteś potężny. Załatw to sam.

Jechaliśmy ulicami w stronę granicy miasta. Zerknęłam na Lokiego, gdyż nie skomentował mojej wypowiedzi. Wzruszyłam ramionami i włączyłam radio. Kątem oka zauważyłam, że bóg skrzywił się, gdy tylko usłyszał dźwięk perkusji, wydobywający się z głośnika. Nie było mi dane dłużej posłuchać muzyki, gdyż nagle radio umilkło.

Spojrzałam karcąco na Lokiego, będąc pewna, że to jego sprawka. Ten jednak mnie zignorował.

-Cóż- w końcu coś powiedział- A jednak jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc- oznajmił, jakbyśmy prowadzili rozmowę przez cały ten czas.

Podniosłam do góry brwi, ale nie oderwałam wzroku od drogi przede mną.

-Oczywistym jest też, że jestem tak potężny, iż sam mógłbym załatwić sprawę i nie musiałbym zawracać sobie głowy tobą.

Zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy.

-Hm, skoro tak, to powiedz mi jaka jest prawda. Ta cała szopka nie jest po to, by Frigga się nie dowiedziała, czyż nie?- Wcisnęłam pedał gazu, aby przejechać ostatnią prostą dzielącą na od granicy Nowego Jorku.

-Faktycznie, prawda jest inna- mruknął-Jestem teraz… W chwilowej… niedyspozycji- Z trudem przechodziło u to przez gardło. Nic dziwnego, był taki dumny, a teraz musiał przyznać się do słabości.

Oczywiście nie powiem, że w duchu mnie to nie cieszyło.

-Nie dyspozycji, cham…- Pokiwałam głową z udawanym współczuciem.

-Nie ciesz się tak.-Przejrzał mnie- Nie aż takiej, abyś przestała mnie szanować i być mi posłuszna-dokończył z wyraźną satysfakcją.

Przygryzłam wargę. No tak, nie wiedziałam właściwie, jakie są jego granice. Widziałam, co potrafi. Jego moc może być niewystarczająca do zniszczenia jednego z 9 światów, ale może być wystarczająca, aby zrobić mi krzywdę, zmusić do czegoś, czego nie chcę zrobić lub może dobrać się do moich przyjaciół, o których kiedyś już coś napomknął. Nadal więc byłam w punkcie wyjścia. Chociaż…

Może zbyt łatwo odrzuciłam od siebie myśl o ucieczce? Przecież byłam silna. Ale bałam się używać tej mocy. Cholera, przecież nie jestem żółtodziobem, coś nie coś już wiem.

A może przestało mi zależeć? Nie, nie przestało mi zależeć na wolności. Chciałam być wolna. Ale chyba nie chciałam, aby teraz to wszystko… Tak się po prostu skończyło. Nie po tym, czego się o sobie dowiedziałam, czego dowiedziałam się o świecie. Tyle kłamstw wyszło na jaw, że chyba nie mogłam już z tym żyć na porządku dziennym. Jak mam spojrzeć w oczy bliskim mi osobom? Udawać, że jestem kimś innym?

Tak utonęłam w swoich rozmyślaniach, że nie zauważyłam, jak szybko już dojechaliśmy. Jak tylko wyszliśmy z samochodu, od razu zaczął padać deszcz.

Szybko poszłam na tyły auta, aby otworzyć bagażnik i wyjąc parasol, zanim ja i Loki staniemy się zupełnie mokrzy.

Rozłożyłam parasol, ale bóg zaraz do mnie podszedł i mi go odebrał.

-To jest tylko dla mnie.- Stał z kpiącym uśmieszkiem, zadowolony i suchy, a ja już powoli zaczynałam ociekać wodą.

-Dlaczego?- zapytałam z pretensją, próbując odgarnąć z twarzy mokre kosmyki włosów.

-Bo ty masz ćwiczyć, a nie sterczeć pod parasolem- odparł tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

-No tak, rzeczywiście!- odparłam z udawanym entuzjazmem i pokręciłam głową. Loki nie zwrócił uwagi na moje zachowanie.

Wyjaśnił mi, na czym ma polegać moje ćwiczenie.

-Jakieś to…- chciałam powiedzieć ,,głupie”, ale powstrzymałam się i tylko lekko skrzywiłam.

-Masz nauczyć się kontrolować swoją moc. Uważam, że to świetny trening.- Jak zwykle nie zwracał na mnie uwagi.

-Taak, wszystkie twoje pomysły są genialne- wymamrotałam, odwracając się do niego plecami.

Tak naprawdę zadanie okazało się dziecinnie proste. W bardzo szybkim tempie krople wokół mnie zaczęły zmieniać się w grad, który odbijał się od moich dłoni i lądował na trawie, która szybko zaczęła wyglądać niczym pokryta śniegiem. Trochę pobawiłam się tymi małymi kryształkami, by po chwili wszystkie krople w moim pobliżu, ba, w promieniu kilku metrów, zamieniały się w twarde kuleczki lub miękki puch. Był to naprawdę niezwykły widok, śnieg niesamowicie kontrastował z soczystym, zielonym odcieniem traw i liści.

-No i co w tym trudnego?- Odwróciłam się w stronę mojego nauczyciela- Już to umiem-rzuciłam pogardliwie, ale i z satysfakcją.

Ale Loki nie patrzył w moją stronę. Stał z nieprzeniknionym wyrazem twarzy i wpatrywał się w niebo.

-Loki?- Podeszłam do niego i spojrzałam w górę.

Otworzyłam szeroko oczy. Ujrzałam naprawdę niespotykany widok, to nie przypominało żadnej, dotychczas spotkanej anomalii.

W niebie ziała dziura. Nie dziura w chmurach. Dziura w niebie. Tak, jakby coś zassało jego kawałek i teraz przez wyrwę sączyło się niebieskie światło.

Poczułam na swoim ramieniu dłoń Lokiego.

-Trzymaj się za mną- powiedział cicho, nie odrywając wzroku od dziwnego zjawiska.

-Loki, ale co to jest?- Przysunęłam się do niego bezwiednie, instynktownie szukając schronienia, opieki i poczucia bezpieczeństwa.-Może powinniśmy uciekać?

-Nie wiem, Meg.- Był skonsternowany, wpatrywał się podejrzliwie w wyrwę- To portal, ale nie wiem, kto nim przybędzie.

Oboje nadal wpatrywaliśmy się z niepokojem w niebo. Raptem coś zaczęło się zmieniać. Z wyłomu zaczęło wydobywać się więcej światła, jakby próbowało ono dosięgnąć ziemi. I tak się stało. Promieni było coraz więcej, rozświetlały okolice oślepiającym światłem, jakby zaraz zastęp aniołów miał zstąpić na Ziemię. Przestało zupełnie padać, błysnęło i na chwilę odwróciliśmy wzrok, oślepieni.  Gdy znów spojrzeliśmy na miejsce, gdzie promienie stykały się z gruntem, a było to kilkanaście, kilkadziesiąt metrów od nas, światło już zniknęło. Zamiast niego, na jego miejscu stało czterech mężczyzn. Zaczęli się do nas zbliżać wolnym krokiem. Trzech z nich było postawnymi wojownikami- tak wywnioskowałam z ich błyszczących, czarnych zbroi i mieczy, zwisających wzdłuż ich tułowi. Czwarty z nich, będący na ich czele, był inny. Zamiast zbroi, miał na sobie brązowy, sięgający do kolan kaftan bez rękawów, poprzetykany złotymi nićmi, układających się w misterne, bogate zdobienia oraz czarną koszulę.Do tego skórzany pas i wysokie buty. Był niższy od swoich towarzyszy, wątlejszy. Głowa nieskryta była hełmem, więc można było dostrzec krótkie, jasnobrązowe włosy. Jeszcze jedna rzecz wyróżniała go z towarzystwa- na oczach miał złotą przepaskę. Wyglądało na to, że mężczyzna był niewidomy.

Zerknęłam na Lokiego. Wydawał się spięty. Po tym, jak patrzył na niewidomego, zrozumiałam, że go znał. I nie darzył go zbyt wielka sympatią.

-Witaj Loki, mój bracie.- Nieznajomy odezwał się miękkim, śpiewnym głosem, uśmiechając się. - Dawnośmy się nie widzieli.

 Bracie? Wodziłam wzrokiem od Lokiego do tamtego mężczyzny.  Loki opowiadał mi o Thorze, ale on przecież nie żył, po za tym niewidomy odbiegał wyglądem od opisu, który przedstawił mi bóg.

-Nie nazywaj mnie tak- warknął Laufeyson- Dlaczego mnie nachodzisz, razem ze swoimi sługami? Myślałem, że zaszyłeś się i dalej rozpaczasz w Wanaheimie?- rzucił pogardliwie.

-Tak było, ale jak widzisz, coś się zmieniło.- Tamten nadal się uśmiechał.

-Nie musisz już się ukrywać przed Walim?

Mina zrzedła nieznajomemu, ale zaraz się opanował i znów z uśmiechem na ustach zaczął się do nas zbliżać wolnym krokiem.

-Dobrze wiesz, że to nie ja powinienem przed nim uciekać. A po za tym, pełnię teraz w Wanaheimie dość ważną rolę… Jestem ich nowym władcą.- Stanął naprzeciw Lokiego i teraz zauważyłam, że wcale nie był taki niski, tylko przy swoich towarzyszach sprawiał takie wrażenie. On i Loki byli tego samego wzrostu.

-Kaleka przywódcą?- bóg prychnął na to oświadczenie.

-Owszem.- Niewidomy był niewzruszony- Wybrali mnie, gdyż obiecałem im coś, czemu nie mogli się oprzeć.

-Co ty im możesz dać?- Loki patrzył na niego sceptycznie.

-Zemstę- odpowiedział nieznajomy- Wanowie nadal nie mogą wybaczyć Asgardowi tej porażki. A jak, jak wiesz, Kłamco,- zaakcentował to słowo dobitnie- także mam pewne rachunki do wyrównania.

-I co, tchórzu, teraz, gdy masz już kogoś, kto odwali za ciebie całą robotę, przychodzisz do mnie, aby się zemścić?- Laufeyson uśmiechnął się pogardliwie.

Ja dalej stałam obok niego, przysłuchując się ich wymianie zdań, zapomniana. Szturchnęłam łokciem boga, żeby przypomnieć mu o swojej obecności. Nie zwrócił na to zbytniej uwagi, trącił tylko moją dłoń swoją.

-Nie jestem słaby- zaprzeczył tamten, jednak bez złości w głosie- Ja po prostu nie lubię brudzić sobie rąk. Po za tym, usłyszałem, że Asgard jest teraz pod twoim panowaniem- niewidomy nagle zaczął się wycofywać- A ciebie tam nie ma. Może i jestem niewidomy, ale umiem szukać, I znalazłem cię tutaj. Z jakąś kobietą!- Wskazał na mnie prześmiewczym gestem. Cholera, skąd on wiedział?

-Moje inne zmysły wyostrzyły się-odpowiedział na moje niewypowiedziane pytanie- Wyczułem ciebie już dawno, a teraz wiem, że znalazłeś sobie towarzyszkę- kontynuował- I wiem, że nie jest ona takim zwykłym człowiekiem, prawda? Nie mogę do końca wyczuć kim jest, jakiś czar blokuje moje zmysły… Powiedz, Kłamco, czy to twoja sprawka?

Loki nic nie odpowiedział.

-Masz jakiś powód, aby ją przy sobie mieć. Ale to nie ma znaczenia. Zostawiłeś Asgard bez opieki. Dla tej kobiety. Jesteś na obcej ziemi, bez mocy.- Niewidomy uśmiechnął się przebiegle- A ja mam przy sobie trzech, dobrze wyszkolonych, uzbrojonych i wiernych mi Wanów. A ty masz tylko kobietę!- Dokończył radośnie, a jego trzech przybocznych zaczęło zbliżać się w nasza stronę.

-Jesteś doprawdy żałosny- Loki patrzył w jego stronę z nienawiścią, nie zwracając uwagi na zbliżających się wojów. Spięłam się w sobie, gotowa na każda okoliczność, ale jednocześnie trzęsłam się ze strachu.

-Nie, Kłamco, to ty jesteś żałosny. I ja twoje żałosne życie zakończę w tym momencie!

I gdy nieznajomy wypowiedział te słowa, właśnie wtedy trzech rosłych, uzbrojonych od stóp do głów mężczyzn, rzuciło się na nas jednocześnie.

_________________________________________________________
Dobrze, na samym początku chciałam przeprosić za obsuwę. Wiem, że obiecywałam rozdział wcześniej, ale tyle się działo... musicie zrozumieć, że jako zagorzała kibicka siatkówki, po prostu nie mogłam w weekend zmusic się do jakiejkolwiek aktywności, innej, niż kibicowanie. W poniedziałek, nie dość, że byłam wykluczona ze społeczeństwa( wiecie, kac po szczęściu, dotąd me serce spiewa) to cały dzień nie było mnie w domu. Naprawdę, próbowałam cokolwiek napisać, ale niestety z drugiej strony przytłoczyła mnie szkoła. Ale po wielu wysiłkach juz jest.  
Co do rozdziału: suche pierdy i melodramat, wybaczcie, na razie tak to musi wyglądać. 
Kolejna rzecz, to taka, że mam brak weny. Spokojnie, jak już wspominałam, rozdziałów mam spory zapas, ale teraz mam problem z tym co pisze aktualnie. Mam koncept, ale nie wiem jak to opisać -_-
Do tego mam straszne zaległości na blogach. Przepraszam, naprawdę staram się jak najszybciej nadrabiać.
A na koniec chciałabym wam baaaardzo, ale to baaaaardzo podziękować za wasze komentarze i tak! Mój blog przekroczył magiczną granicę 1000 wyświetleń. Nigdy bym się nie spodziewała, że w tak krótkim czasie będzie tyle wyświetleń Wiem, że pewnie nawet połowa z tych osób, które tu trafiły, nie przeczytały nawet mojego opowiadania, ale i tak jestem... no trochę szczęśliwa :D
Pozdrawiam was i jeszcze raz dziękuję, że jesteście.

14 komentarzy:

  1. Gratuluję liczby wyświetleń ^^ Sama pamiętam jak to było zobaczyć tyle zer przy jedynce :)
    A teraz rozdział... Why? Czemu skończyłaś w tym momencie?!
    Nie mam dziś weny na komentowanie, więc wybacz, że tak krótko.
    Było cudownie i nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
    Pozdrawiam,
    Viv

    PS zapraszam do siebie na rozdział 7 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. „Widziałam swoją przyszłość” Co kurwa? Megan będzie mieć dziecko?! O_o Czy to literówka, bo poczułam jak mi się słabo robi. Ja nie chcę dziecka ufoludka. D;
    A Tesseract to nie szkatuła Jotunheimu, różnią się gabarytami, rodzajem mocy i nawet wyglądem. Tylko kolorek ten sam. ;_;

    "Jak" w zdaniu jak Thor mówił się powtórzyło. Trochę się szczerze pogubiłam. Thor jest niewidomy? I wzrostu Lokiego? Już zaczął maleć i słabnąć ze starości? O-o

    A po za tym - super. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, to literówka, LITERÓWKA!!! Już poprawiam, kurde, no nie zauważyłam...
      Ah, no i kolejny błąd.. dobra poprawiam.
      No kurde, poczekaj na nastepny rozdział xD
      Dzięki za komentarz i za wytknięcie błędów, poprawiam wszystko :)

      Usuń
  3. Świetny rozdział. Aj, nie dziękuj, że jesteśmy! Będziemy, ja będę.. :) zawsze.
    Ten sen został opisy cudownie, jestem pod wrażeniem.( przyznam, że ostatnio też obudziłam się z krzykiem, ale mniejsza z tym xD). To już wiadomo kim jest Meg. Odkrywasz karty...
    Ale Loki nadal pozostaje taki intrygujący, tajemniczy, no i pociągający bardzo. zwłaszcza w tym ręczniku... ehh.. ta moja wyobraźnia.
    Spotkanie z tym niewidomym ciekawe... Nie męcz mnie tylko długo, bo chcę wiedzieć co tam się wydarzy :)
    Gratuluję wyświetleń, trzymam kciuki za Ciebie abyś miała dużo weny i dla nas tworzyła :).
    Pozdrawiam gorąco. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh my.... *3* Nie mogę nie dziękować...
      Dziękuję, starałam się jak zawsze. Wreszcie trzeba coś niecoś odkryć przed czytelnikami :)
      Taki loki ma być i ciesze się, że mi to jako tako wychodzi... No tak, taki smaczek z tym ręcznikiem :D
      Już niedługo, naprawdę... Nie tak od razu, ale wszystko się wyjaśni.
      Dziękuję ci bardzo(cały czas dziękuję, no wybacz :D), mam nadzieję, że moja wena będzie się co jakiś czas odzywać.
      Dzięki za komentarz!

      Usuń
  4. Jak przeczytałam, że to suche pierdy i melodramat, nie mogłam ogarnąć się ze śmiechu tak mnie to rozwaliło :P.
    A Loki mógłby wykrzesać z siebie więcej emocji no! A Maggie widzę, że się do niego przywiązała, ale co się dziwić gdyby mnie odwiedził to bym go z domu nie wypuszczała xD,
    Jestem bardzo ciekawa jak się rozwiąże ostatnia scena. Czyżby Maggie miała zrobić pokaz umiejętności? Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, no bo to prawda xD
      No wiadomo, ja bym zrobiła tak samo :D
      No no, wszystkiego sie dowiecie, mam tylko nadzieję, że nie zawiodę :)

      Usuń
  5. Witam!
    Na początku nie wiedziałam o co chodzi, tak szczerze prawie przed końcem tego snu się zorientowałam, że to wspomnienie xD Ten rozdział był chyba najdłuższy, ale to nawet lepiej :) http://psychiclovemaggie.blogspot.com/
    Dobra teraz przejdźmy dalej... Kto to do cholery jest ten niewidomy!? Czyżby Thor ożył, ale musiał oddać za swoje życie wzrok i przefarbował się na brąz po czym ściął włosy? Nie wydaję mi się biorąc pod uwagę... w tym momencie film Thor i TTDW. W Thorze mieli takie średnie włosy w TTDW no znacznie dłuższe, a co będzie w trzeciej części... To będzie roszpunka w Asgardzie... ale mniejsza z tym. Jak chcę wiedzieć kto to jest!!! :D
    A mówiąc już tak bardziej o sobie... nie mogę ci wytknąć błędów xD Zawsze kiedy... nawet widzę (nie martw się na moje oko nie widziałam błędów, a jestem mistrzem w robieniu ich :) ) to nie powiem, że widziałam błąd po czuję, że zaraz mi ktoś napiszę, coś w stylu "spójrz na swój blog". Ale to jest nie ważne. Dzięki w ogóle za radę, pomocne i poszukam tych poradników, i obiecuję ci, że dalsze rozdziały (mam nadzieję) są lepiej pisane :) (ale to te przy... 11 rozdziale :/ ) Staram się poprawiać błędy i dzięki jeszcze raz.
    Pozdrawiam!
    Zapraszam do siebie na nowy... mam nadzieję ciekawszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, mój blog to połączenie mitologii i pierwszego filmu z Thorem, więc... zdecydowałam się na lekkie... rozjabanie kanonu xD Niestety, nie wiem, czy to co robię jest dopuszczalne w jakimkolwiek stopniu, mogę zrozumieć, że nie wszystkim się to będzie podobało. Tak czy inaczej, wszystko wyjaśni się w najbliższym czasie :D(Albo dalszym... :D)
      Nie, ja na pewno bym tak nie napisała, bo wytykanie błędów jest ważne, moge dzięki nim sprawić, że moje opowiadanie jest lepsze i lepsze. Jesli nie zauważyłaś błędów- bardzo się cieszę, ale nie musisz się obawiać, że cokolwiek ci potem wytknę, pisz śmiało :)
      Nie ma sprawy, zawsze służę pomocą. Wiem z doświadczenia, ze praktyka czyni mistrza, więc jeśli trochę się postarasz, bardzo szybko i ty i czytelnicy zauważymy efekty tej pracy :)
      Właśnie u ciebie byłam i powiem ci, że już jest mniej błędów, ale nadal nic się nie wyjaśnia, co bardzo mnie frustruje :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Świetny rozdział a tak btw JAKIE DZIECKO WTF? szoki w trampkach XD Gratuluje ilości wyświetleń,jak widzisz wiele ludzi docenia twoja pracę ^^ a właśnie tak patrze i patrze ten rozdział chyba jest najdłuższy ze wszystkich nw mam takie wrażenie po prostu
    Pozdrawiam Lupin
    Ps.Zapraszam na nowy rozdział ;) http://capitan-america-age-of-heros.blogspot.com/2014/09/i-wyblaka-za.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dziecko, to Meg XD
      dziękuję, bardzo, może dla niektórych to niewiele, ale dla mnie bardzo dużo :)
      Hm... wydawało mi się, że poprzedni jest dłuższy, ten może jest taki, bo blogger znów szaleje i mi dziwnie tekst porozwalał... :/
      Dziękuję za komentarz, mam czas, to zaraz do cb zajrzę :)

      Usuń
  7. Świetny rozdział!
    Te wspomnienia, były cudownie napisane, jak zresztą cały rozdział.
    Życzę dalszej weny.
    I gratuluję ilości wyświetleń! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, cieszę się, że się podobało :)
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  8. Łoo, łoo, panie, co tu się dzieje, Thor, co z tobą?! *martwi się przeokropnie i nie rozumie, o co cho bo na mitologii się zna jak kura na pieprzu*
    To znaczy, dobrze, że coś się dzieje, bo poprzednie rozdziały były raczej spokojne. Trochę nie mogę rozgryźć głównej bohaterki, mam wrażenie, że ona zdradza czytelnikowi tylko trochę, a tak naprawdę ma potężny zamęt w głowie ;)
    Podoba mi się na razie, jest ciekawe, z Thorem spory zaskok. (Also, komentarz Spathyphili jest mój, dziecko się na złe konto zalogowało.)

    OdpowiedzUsuń