~ -retrospekcja
~~ -perspektywa Lokiego
~~~ -perspektywa Meg.
Byłem zły. Nie, zły, to mało
powiedziane. Rozsadzała mnie furia. Tyle dni przymilania, udawanie, godzenia
się na wszystko. Zapewniania jej, że owszem, jestem godzien zaufania, że jestem
zwyczajny, potulny i zrobię dla niej wszystko. Robiłem rzeczy, które w
Asgardzie robiła za mnie służba. Tyle upokorzeń na marne.
Megan okazała się głupią, impulsywną
kobietą, niezdolną do kontroli. Stworzyłem bezmyślną broń, która zbuntowała się
przeciw mnie i nie zamierzałem narażać dla niej swojego życia.
Zazwyczaj, jeśli chodzi o kobiety
nic nie wychodzi. Gdybym nie był pod ścianą, nigdy bym czegoś takiego nie
wymyślił, nawet nie zaprzątałbym sobie nią głowy. Ale stało się. I teraz
wracałem, jako zrezygnowany, zhańbiony.
Gdy przybyłem do pałacu,
uświadomiłem sobie, że popełniłem jeszcze większy błąd. Teraz mój cały plan
legł w gruzach, na głowie miałem buzującego z zemsty Hodura i wściekłego,
zniecierpliwionego Laufey’a.
~~
-Powiedziałeś, że oddasz mi
Szkatułę!- warczał.- Że wprowadzisz mnie
do Asgardu! Miałem zostać nowym władcą!
-Spokojnie.- Miałem już dość jego
pieklenia się.- Oddam ci ją, jak tylko sytuacja w Asgardzie się ustabilizuje po
śmierci Wszechojca. Nie chcę, aby twoje wkroczenie było odebrane, jako
działanie wojenne, lecz próba połączenia sił. Po za tym, nagromadziło się kilka
problemów.
-Jakich problemów?- przerwał mi
władca Jotunheimu rozdrażnionym głosem.- Jesteś teraz nowym władcą i nie
potrafisz poradzić sobie z kilkoma problemami? A może to ja mam ci w tym
pomóc?- Wyszczerzył się w paskudnym uśmiechu. Z trudem powstrzymałem się przed
pełnym politowania westchnięciem.
-Mówiłem ci, że na razie cię nie
wprowadzę.-Starałem się, aby mój głos brzmiał bezkompromisowo. - Sam sobie
poradzę, a ty czekaj na znak.- Znak, który nigdy się nie pojawi, bo szybciej Jotunheim
obróci się w proch.
-Moja cierpliwość się kończy,
Kłamco.- Laufey wstał ze swego ogromnego, kamiennego tronu i wymierzył we mnie
swoją dłoń z wyciągniętym oskarżycielsko palcem.- Będę cię obserwował. A teraz
odejdź!- Machnął ramieniem i znów usiadł z uniesioną dumnie brodą.
Przełknąłem to zlekceważenie, choć
w środku miałem ochotę zrobić coś Jotunowi. Zamiast tego tylko zacisnąłem
dłonie w pięści i odwróciłem się, po czym wyszedłem z ogromnej, ciemnej i
cuchnącej sali, patrząc przed siebie i nie zaszczycając spojrzeniem jotuńskich
sług, powarkujących na mnie po drodze.
Czułem ulgę, opuszczając tą
parszywą, mroczną krainę. Mimo, iż była to moja ojczyzna, nie lubiłem tu
przebywać. Napawała mnie obrzydzeniem i pogardą, zwłaszcza, gdy patrzyłem na te
prymitywne istoty.
Może i kiedyś sam do nich
należałem, ale teraz tak nie jest. Teraz nie czuję się przynależny do niczego,
tak naprawdę nigdzie nie pasuję i nigdy nie będę pasował.
~~
Frigga była zmęczona i smutna.
Przez te kilka tygodni bardzo się postarzała, tak jakbym nie widział jej wiele,
wiele lat. Blask w jej oczach zgasł, a pod nimi pojawiły się ciemne obwódki.
Włosy były w nieładzie, tak samo jak suknia o srebrzystej barwie.
-Loki…- Położyła mi dłoń na
ramieniu.- Gdzie się podziewałeś? Najpierw twoi bracia, Odyn, a teraz ty?- Patrzyła
na mnie zmęczonymi smutnymi oczami. Bolało mnie, gdy widziałem ją w takim
stanie. Ale nic nie mogłem zrobić. Na razie.
-Jako nowy władca mam wiele
obowiązków. Także w innych światach- Chciałem ją choć na chwilę uspokoić.
-Czy teraz zostaniesz?- Zobaczyłem
nadzieję w jej oczach.
-Nie wiem.- Nie znałem jeszcze
odpowiedzi na to pytanie. – Zostawiłem jedna ważną sprawę…
Spuściła wzrok. Chwyciłem jej
dłoń, chcą dodać jej otuchy.
-Nie martw się. Jeśli wszystko się
uda, niedługo nadejdą zmiany. Dobre zmiany.
-Loki, co ty planujesz?- zapytała
z nutą niepokoju w głosie. Denerwowało mnie to, że zawsze o wszystko się
niepokoiła, wszystkim się zamartwiała, choć nie miała powodu.
-Nie martw się- powtórzyłem.-Wszystko
będzie dobrze.
~~
Stojąc na pałacowym balkonie,
wdychałem świeże powietrze Asgardu. Rozkoszowałem się widokiem tej krainy.
Dookoła pałacu rozciągały się ogrody, dalej błyszczące budynki miasta, które
było poprzecinane rzekami, okolonymi stromymi zboczami. Daleko było morze oraz lśniący
Bifrost, prowadzący do siedziby Strażnika. Niebo było czyste, głębokie, ciemne,
ale pełne jasnych gwiazd, wyglądało zupełnie inaczej niż w Midgardzie.
Czerpałem z tego przyjemność, ale
jednocześnie głowę miałem zaprzątniętą czymś innymi.
Moje myśli nadal krążyły wokół
ostatnich wydarzeń, wokół mojego pobytu w świecie Meg.
Cały czas o niej myślałem, w
nieskończoność roztrząsając, co zrobiłem źle, gdzie popełniłem błąd. Nie
chciałem o tym myśleć, ale te wspomnienia wdzierały się brutalnie do mojej
głowy.
Myślałem, nie, byłem pewien, że
jest mi bezwzględnie posłuszna. Że nie sprzeciwi mi się i nie użyje swej mocy
przeciw mnie. Przecież była taka niepewna. Szukała mojej pomocy.
Może błędem było posunięcie się do
ostatecznego rozwiązania? Cóż, stało się. Myślałem, że pod moim wpływem podda
mi się. Widziałem, jak na mnie patrzyła. Mnie nie da się oszukać. A jednak coś
się nie udało.
Może tak naprawdę to ta kobieta
mnie oszukała.
Nie, to niemożliwe.
Rozpamiętywałem tę scenę w mojej głowie setki razy, cały czas błąkała się w
moich myślach. Chciała tego. Jej ciało mówiło to wyraźnie.
Poniosła mnie brawura i pewność
siebie.
Zakląłem pod nosem i oparłem się
łokciami o kamienną balustradę. Chyba pierwszy raz w życiu czułem się tak
sfrustrowany. Zamknąłem oczy, słuchając ciszy. Ciepły wiatr owiewał delikatnie
moją twarz. Tak, tego mi było trzeba. Chwili odpoczynku i spokoju.
Nagle poczułem czyjąś obecność.
Tak, znajomy, delikatny zapach owionął mnie. Poczułem ciepło na swoim karku. Drobna, smukła dłoń o
oliwkowej skórze dotknęła mojej dłoni.
Podniosłem wzrok na piękne, duże,
głębokie, brązowe oczy.
-Loki…- Delikatny, cichy głos
wydobył się z pełnych, czerwonych ust.
Przez chwilę podziwiałem jej twarz
w milczeniu. Tyle dni jej nie widziałem, więc teraz każdy centymetr jej oblicza
zapamiętywałem od nowa.
-Czemu do mnie nie przyszedłeś?
Czekałam, aż wreszcie wrócisz.- Zawsze była obok, zawsze czekała.
-Miałem ważne sprawy do
załatwienia.-Wyprostowałem się, nie puszczając jej dłoni. Ścisnęła mnie lekko.
-Co się dzieje? Czemu nie chcesz
mi nic powiedzieć?
Westchnąłem. Cały czas pytania.
Wszyscy zadają pytania, na które nie chcę odpowiadać. A jeśli już odpowiadam,
to się to dla mnie źle kończy.
-Teraz nie dzieje się już nic-
zapewniłem ją, ukrywając swoje zrezygnowanie i udając, że jestem spokojny, że wszystko
jest w porządku.
Mimo to, ona nadal wyglądała na
zaniepokojoną. Wiecznie się zamartwiała, tak jak Frigga.
-Mów mi o wszystkim, proszę.
Wiesz, że ja czekam.- Kolejny raz ścisnęła moją dłoń i spojrzała na mnie
błagalnie. Przysunąłem się do niej. Dotknąłem jej miękkich, jasnobrązowych
loków.
-Wiem- odpowiedziałem, głęboko
wdychając jej zapach. I ona przysunęła się do mnie, kładąc mi rękę na piersi.
Jej drugą dłoń położyłem sobie na ramieniu i oplotłem ją ramionami w talii,
czując pod palcami lejący materiał jej sukni i miękkość skóry. Nareszcie.
Pocałowałem ją, a ona całkowicie
mi się poddała. W mojej głowie pojawiła się myśl, jak bardzo różni się od
Megan.
Rozchyliła usta, pozwalając mi na
zrobienie z nią, co tylko zechcę. Nie mogłem z tego nie skorzystać.
-Loki…- westchnęła, gdy na chwilę
się od siebie oderwaliśmy.
-Sygin.- Przycisnąłem ją do siebie
mocniej, chcąc zrzucić z siebie cały ciężar myśli, zatrutych wydarzeniami z
Midgardu i zamienić go na upojną chwilę zapomnienia z Sygin. Chciałem teraz
poczuć coś innego, zatracić się i na chwilę dać sobie spokój z tą beznadzieją,
która mnie ogarniała.
Gdy padliśmy na łóżko, zanurzając
twarz w jej włosach, nie wiedząc dlaczego, do głowy przyszła mi myśl, czemu, przez
te kilka tygodni, nie pomyślałem o niej ani razu.
~~
Śmiech. Czy ona śmieje się ze mnie?
Ogarnia mną złość, czemu ta dziewucha ma czelność śmiać się w mojej
obecności? Tak po prostu, bezczelnie.
I jeszcze łapie mnie za rękę. I ciągnie gdzieś. Powinienem coś
powiedzieć, ale coś mnie powstrzymuje. Jakaś siła nie pozwala mi się odezwać,
jakby chroniła ją przed moimi złymi słowami. Właściwie to ja sam chyba nie
chciałbym jej zranić. Denerwowała mnie. Ale jednocześnie, jako jedyna akceptowała.
Jesteśmy gdzieś daleko, w ukryciu. Chcę spytać, po co mnie tu
przywlokła, ale nie mogę nic powiedzieć. Wszystko jest zamazane, nie wiem gdzie
jestem. W jednej chwili razi mnie słońce, w drugiej wszystko przysłana cień.
Nie mogę jej zobaczyć, chociaż bardzo chcę, przecieram oczy, ale to nic nie
daje.
Wyciąga do mnie dłoń. Nic tam nie ma.
Znów coś widzę. Jakiś dziwny przedmiot. Obraz się zamazuje, gdy
dostrzegam, że to kwiat. Martwy kwiat, pokryty gruba warstwą szronu.
~~
Przesunęła dłonią po moich
plecach. Kiedyś ten gest wzbudzał we mnie przyjemne dreszcze, lubiłem go. Teraz
mnie irytował.
-Odwróć się do mnie.- Usłyszałem
błagalny głos Sygin.
Odwróciłem się, a ona złapała mnie
za dłoń.
-Miałeś zły sen?- Przesuwała
kciukiem po moich knykciach. Zaprzeczyłem ruchem głowy. Nie, to nie był zły
sen. Dziwny, ale nie zły. Smutny, nie chciałem go, nie chciałem pamiętać, ale nie
był zły.
Nie zamierzałem dzielić się jego
treścią z Sygin.
-Nie. To po prostu… Wspomnienia.
Czyli nic ważnego.- Zbyłem ją.
-Loki, powiedz mi, co się dzieje?
Czemu nie było cię tak długo?- Spojrzała na mnie, chcąc wymusić na mnie szczerą
odpowiedź tym swoim cudownym spojrzeniem głębokich oczu.
Z jednej strony uwielbiałem to, z
drugiej nienawidziłem. Te sztuczki już na mnie nie działały.
-Nic się nie dzieje- odparłem
lekko zniecierpliwionym głosem.- Jako nowy władca, miałem wiele ważnych spraw
do załatwienia.
Pokiwała głowa, ale w jej oczach
nadal kryło się mnóstwo pytań.
Położyła mi dłoń na policzku.
Zamknąłem oczy, szukając dawnego uczucia, które wzbudzała we mnie tym gestem.
Może za bardzo się przyzwyczaiłem do stabilizacji, którą mi zapewniała. Minęło przecież
tyle lat.
Przyciągnąłem ją do siebie jednym
wprawnym ruchem i wpiłem się w jej uległe wargi, chcąc doświadczyć jeszcze raz
tego uczucia, które mnie rozpalało, gdy była przy mnie, gdy ją całowałem i
dotykałem.
~~~
Rozsunęłam drzwi szafy w
przedpokoju. Spojrzałam na równy szereg powieszonych koszul- czarne, błękitne,
białe. Męskie. Dotknęłam rękawa jednej z nich.
Nie, nie, nie, dosyć tego, miałam
je wywalić, to je wywalę. Zrobię to.
Zaczęłam je wyciągać, jedna po
drugiej. Spadały razem z wieszakami na podłogę w korytarzu. Po nich nadszedł
czas na marynarki i spodnie. Po chwili pod moimi stopami urosła niewielka góra
ubrań. Trąciłam je stopą, rozrzucając je jeszcze bardziej. Może oddam je
ubogim.
Zostawiłam ubrania, nie mając
teraz czasu ani siły, aby się nimi zająć. Ruszyłam do łazienki.
~
Weszłam do łazienki zainteresowana
dziwnymi dźwiękami krzątania się w niej. Przez uchylone drzwi sączyło się
światło, a na podłodze zobaczyłam cień rzucany przez Lokiego.
-A ty co teraz robisz?- Oparłam
się o framugę z założonymi rekami i przyglądałam mu się, jak klęka naprzeciw
pralki. Nie był to codzienny widok, dlatego zamierzałam napawać się to chwilą
jak długo się da. Bliska byłam pobiegnięcia po aparat i zrobienia Lokiemu
zdjęcia, ale najprawdopodobniej by mnie zamordował po czymś takim.
-Piorę swoje rzeczy.- Ledwo
słyszalnie wymamrotał.
-Podobno w Asgardzie robi to za
ciebie służba- powiedziałam, za wszelką cenę starając się ukryć rozbawienie.
-Nie jestem w Asgardzie- odparł
twardo.
-Ale podobno ja pochodzę od służby.-
Nie ustępowałam, coraz bardziej rozbawiona, obserwując, jak bóg wkłada do
pralki swoje ubrania i bieliznę.- Przynajmniej dotąd mnie tak traktowałeś.
-Nie pochodzisz od służących,
tylko od magów- poprawił mnie, jak zwykle skrupulatnie.-Twoi rodzice byli jotuńskimi
magami, inaczej nie potrafiliby ukrywać waszej prawdziwej postaci.
-Mniejsza z tym. Prałam już
męskie…
-Uważam- przerwał mi dobitnie,
chcąc mnie zagłuszyć.- Że. Są. Granice- cedził słowa, wrzucając zaciekle
ubrania do pralki.
Na to już nie miałam argumentów.
Wzruszyłam ramionami i zostawiłam go samego.
~~~
Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam
pod prysznic. Podczas ostatniej wizyty Marthy, zostałam przez nią zaproszona na
spotkanie z przyjaciółmi. Miało być jak za dawnych czasów. A po za tym miało to
być pożegnalne spotkanie przed moim wyjazdem. Moja przyjaciółka uparła się, że
jeśli mam zamiar wyjechać na drugi koniec świata, to muszę pożegnać się z
wielkim hukiem.
Z jednej strony cieszyłam się, że
znów ich wszystkich zobaczę, z drugiej byłam zestresowana. Bo może wszyscy
zaczną pytać. Wspominać, opowiadać. A co ja mam powiedzieć? ,,Siema, jak tam?
Mówię, wam, jakie przygody ostatnio miałam! Jestem Jotunką, władam zimnem i
ostatnio w swoim mieszkaniu gościłam szurniętego księcia- socjopatę z innej
krainy. No i całowałam się z nim. Uwierzycie? Przygoda życia!”
Aż prychnęłam, rozcierając żel pod
prysznic na swojej skórze. Dobra, spokojnie, nie ma się czym denerwować.
Wszystko się z czasem ułoży. Minęło dopiero kilka dni, w końcu sytuacja się
ustabilizuje.
Jak ma się ustabilizować, skoro
nie umiem sobie z niczym poradzić? Skoro nie mogę pogodzić się z tym, co się
stało? Jak mogę wszystkich okłamywać, jak mogę okłamywać siebie?
Nagle woda zaczęła płynąć coraz słabiej
z prysznica, aż po chwili przestała płynąć zupełnie. Pogmerałam kilka razy przy
kranie. Nic. Spojrzałam w górę.
Z baterii prysznicowej zwisały
sople lodu. Wpatrywałam się w nie i wpatrywałam, a po mojej głowie krążyło
pytanie ,,Dlaczego?”
Dlaczego nie mogłam być normalna?
Dlaczego to musiało przytrafić się mnie? Chciałam, żeby ktoś jeszcze raz wykasował
mi pamięć, abym nie mogła pamiętać o tym, kim jestem i co potrafię. O tym, co
się ostatnio wydarzyło.
Ukryłam twarz w dłoniach, a z
mojego gardła wydobył się krzyk, długi i bolesny.
Przecież ja już nigdy nie będę
normalna.
Oparłam się plecami o kabinę, bo
czułam, że zaraz nie utrzymam się na nogach. Gdy tylko moja skóra zetknęła się
ze ścianą prysznica, zorientowałam się, że coś jest nie tak. Odjęłam dłonie od
twarzy i powiodłam wzrokiem wokół mnie. Nie…
Nie, nie, nie, to się nie dzieje
naprawdę. Wszystko wokół mnie zamarzło. Byłam niczym w pułapce, sięgnęłam do
drzwi by je odsunąć, ale były zespolone ze sobą. Nad głową, pod nogami,
wszędzie był lód. Zaczęłam zdrapywać go z drzwi, ogarnęła mną panika, bo
wiedziałam, że już tego nie kontroluję, nie wiem co mam robić, nie wiem, jak
poradzę sobie z tym w przyszłości. Że w końcu wymknie mi się to spod kontroli
przy ludziach, że na pewno coś się stanie.
Wypadłam z kabiny, ślizgając się
po łazienkowych kafelkach, chwyciłam ręcznik i okręciłam się nim, chcąc jak
najszybciej stamtąd wyjść.
Ale za każdym razem, gdy moje
stopy dotykały podłogi, zostawiały na niej ślady szronu.
-No co jest, do cholery?-
warknęłam pod nosem, widząc jak zimno rozszerza się, pokrywając wszystko wokół
mnie.
-Nie, stój, błagam, stój!- Opadłam
na kolana, kładąc dłonie na podłodze i próbując cofnąć to, co
spowodowałam.-Przecież już to robiłam, no…
Ale to nie ustawało, kontynuowało
swoją wędrówkę i czułam się, jakbym była w jakimś złym śnie, beznadziejnej,
dziecięcej bajce, że to się nie dzieje naprawdę. Dlaczego nagle przestałam
uwalniać bez ograniczenia swoją moc, czemu wcześniej się to nie działo?
Usiadłam na podłodze, która już
całkowicie była pokryta warstwą lodu, podciągnęłam kolana pod brodę i zamknęłam
oczy.
~~
Po raz kolejny mały, zielony
płomyk błądzący po moich palcach zgasł, zanim zdążył się rozpalić pełnym,
stabilnym płomieniem.
Zacisnąłem pięść zirytowany. Nadal
nic. Nadzieja na odzyskanie mojej mocy zniknęła wraz z Odynem.
Myślałem, że moja dawna potęga w
końcu powróci. Ale ile mogłem czekać? Tygodnie, miesiące? Dni, które dotąd były
dla mnie, niczym mrugnięcie oka, stały się jak rozciągnięte w nieskończoność
lata.
Zniecierpliwienie pożerało mnie od
środka, niszcząc moje opanowanie i spokój.
Frigga nie wychodziła z komnaty
Odyna, Sygin przemykała się po kątach nie wiedząc jak ze mną rozmawiać. Byłem
sam ze swoimi problemami. Nie byłoby to aż tak frustrujące, gdyby nie moja
kłopotliwa niedyspozycja.
Musiałem szybko coś z tym zrobić.
Ostatnia moja szansa zniknęła wraz z moim powrotem do pałacu. Chyba, że…
~~~
Gdy tylko się
uspokoiłam, wszystko zniknęło. Nie powinnam była panikować, bo wtedy sytuacja
jeszcze bardziej się pogarszała.
Doprowadziłam
się do porządku. Włożyłam sukienkę i wysokie buty. Nie lubiłam ich, bardzo ich
nie lubiłam, bo były dla mnie niewygodne. Tym bardziej, że wszędzie biegłam,
pędziłam, spieszyłam się, a w takich sytuacjach raczej buty na wysokim obcasie
nie były wskazane.
Westchnęłam
patrząc na swoje oblicze w lustrze. Szału nie było, ale to w końcu tylko
spotkanie z przyjaciółmi.
Ludźmi, którzy
mieli już poukładane życia, studiowali, pracowali, mieli życiowych partnerów. I
ja pośród nich, biegająca z aparatem po mieście, lecąca sobie gdzieś, nie
wiadomo gdzie, bo mam taki kaprys. Kobieta z zanikiem pamięci, pochodząca z
innego świata.
No i nikogo to
nie obchodzi.
~~
-Znów gdzieś znikasz.
-Muszę.
Nie chciałem kolejny raz patrzeć w
oczy Friggi, które były pełne zawodu. Sygin też nic nie powiedziałem. Była
przyzwyczajona do moich częstych wypraw. Cokolwiek by nie mówiła i tak bym
pojechał. Było mi trudno zostawiać je obie, ale tak musiałem postąpić. Należało
schować dumę do kieszeni i doprowadzić wszystko do końca. Nie lubię zostawiać
niezałatwionych spraw.
- Loki, jesteś potrzebny tutaj-
Królowa położyła mi dłoń na ramieniu, zatrzymując mnie w pół kroku.
-Wrócę niedługo- odparłem, nadal
zwrócony do niej plecami.
Szybko znalazła się naprzeciw
mnie.
-Proszę, zostań.- Próbowała mi
zagrodzić drogę.- Zbyt wiele straciłam. Nie chcę stracić również ciebie…-
Opuściła głowę.
Nie mogłem już dłużej patrzeć na
to, w jakim była stanie. Wziąłem ją w ramiona, tak jak ona kiedyś brała mnie,
gdy byłem małym, bezbronnym chłopcem.
-Obiecuje, że wrócę. Wszystko
będzie dobrze- pocieszałem ją, choć nie byłem co do tego do końca przekonany.-
Nadejdą dobre zmiany, obiecuję.
-Zmiany- Powiedziała to z
rozgoryczeniem- Cały czas mówisz o zmianach, ale nic konkretnego.- Podniosła na mnie wzrok, lekko zaniepokojona.-
Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.
-Zawsze wiem, co robię-
odpowiedziałem trochę zirytowany.
-Synu, pamiętaj, że w ciebie wierzę.
I zawsze będę wierzyć- Spojrzała mi w oczy po raz kolejny. Była zmartwiona, ale
zdobyła się na blady uśmiech.
Za to ja jej nie wierzyłem. Odwróciłem
się i ruszyłem na spotkanie z Nornami.
~~~
Z ulgą zdjęłam niewygodne buty,
ledwo co przekraczając próg mojego mieszkania.
Nie powinnam żałować, że
skorzystałam z propozycji Marthy. Spędziłam miłe spotkanie w towarzystwie
przyjaciół i dopiero dzisiaj zauważyłam, jak bardzo mi ich brakowało.
Choć wcale nie miałam ochoty na spotkanie z
Brian’em. Ale był tam, pojawił się, a Martha jakoś dziwnie zapomniała mi o tym
wspomnieć. To ona i jej chłopak poznali mnie z Brian’em. Tworzyliśmy całkiem
fajną grupę, dopóki się z nim nie
rozstałam. A Martha i Simon tworzyli zawsze taką idealną parę. Szkoda, że ja nie miałam takiego szczęścia,
ale w sumie nigdy jakoś długo się tym nie zamartwiałam. Godziłam się z losem.
Brian był moim pierwszym, jedynym chłopakiem,
z którym byłam w poważnym związku. Mieszkaliśmy razem i myślałam, że wszystko
potoczy się, jak w normalnym, zwykłym życiu: on mi się oświadczy, weźmiemy
ślub, a ja mu urodzę gromadkę dzieci. No, ale zaczęły pojawiać się problemy.
Zwłaszcza z gromadką dzieci i jego pociągiem do innych kobiet. Nie, nigdy w
życiu mnie nie zdradził. On prostu się zakochał.
Najbardziej brakuje nam rzeczy, o których nie
wiedzieliśmy, że możemy je utracić.
Wyswobodziłam się z sukienki
pachnącej jeszcze papierosami palonymi przez moich przyjaciół i szybko umyłam
się, aby jak najszybciej zanurzyć się w ciepłej pościeli.
Przytuliłam się do kołdry, jak to
miałam w zwyczaju. Nie wiem, skąd ten nawyk, ale zawsze lepiej mi się spało,
gdy coś obejmowałam.
Był środek nocy, a ja jak głupia
wsłuchiwałam się w ciszę, czekając, aż gdzieś w mieszkaniu rozlegnie się odgłos
czyjś kroków.
_______________________________________________________________________________
No to mamy kolejny. Zamieściłam na początku znaczniki, aby nic wam się nie mieszało. Wiem, że wszystko mieszam i macie problem z rozszyfrowywaniem tego opowiadanie, więc mam nadzieję, że to choć trochę wam pomoże.
W ogóle ten rozdział jest jakiś nijaki. Jest za to dużo Lokiego. Nie wiem sama co mam o tym myśleć. Męczyłam się nad tym rozdziałem, może następny będzie lepszy.
Meg jest teraz zupełnie rozmemłana, ale obiecuję, że niedługo weźmie się w garść.
Oczywiście na koniec dziękuję za wszystkie wasze komentarze. Widzę też, że was przybywa, co mnie bardzo raduje :) Dawajcie jakieś znaki, że jesteście, komentujcie, krytykujcie. Zawsze czekam na wasze opinie z niecierpliwością.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!
Jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział to momentalnie się rozczuliłam. Pochłonęłam go jak pudełko czekoladek!^^ahhh, to było cudowne. Uwielbiam Twoje opowiadanie, uwielbiam jak je prowadzisz. Meg, moja biedna Meg. Wyobrażam sobie co czuje, brakuje jej Lokiego, zdążyła się do niego przyzwyczaić, za to jakoś nie potrafi sobie poradzić ze swoją mocą... Rozumiem ją czemu jest taka rozmemłana. Bardzo jej kibicuję i chciałabym, żeby znowu była z Lokim. Swoją drogą bardzo podobało mi się to zdanie: "Był środek nocy, a ja jak głupia wsłuchiwałam się w ciszę, czekając, aż gdzieś w mieszkaniu rozlegnie się odgłos czyjś kroków." - to takie słodkie. Chodzi jej o kroki Lokiego, czy to mnie ponosi wyobraźnia? xD Mimo wszystko rozpłynęłam się i nie mogę się pozbierać.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie zabraniam Ci mówić, że rozdział jest nijaki - żaden Twój rozdział nigdy nie był nijaki. Piszesz świetnie i nie zapominaj o tym :).
Co do scen z Lokim to podoba mi się, że można zajrzeć do jego głowy, można dowiedzieć się co czuje, co myśli. Kocham jego momenty z Frigg. Widać, że mu na niej zależy. Ta z Sigyn również skradła moje serce, chociaż wygląda na to, że uczucia Lokiego nie są już takie same - och, niech się przyzna, że Meg skradła mu serce i tyle xD.
Już nie mogę się doczekać, żeby się dowiedzieć o tych zmianach, jakie planuje.
Życzę Ci dalszej weny, pisz szybciutko. Zawsze usycham z tęsknoty za Twoją historią, nie męcz mnie tak więcej xD :).
Pozdrawiam ciepło. :*
Ojojojojojoj<3 Za dużo komplementów *3*
UsuńNaprawdę, nie wiesz, jak wzruszam się, gdy czytam twoje komentarze. Jak ważne dla mnie jest to, że doceniasz moje opowiadanie, polubiłaś Meg...
Co do tego zdania... Tak, tak, dokładnie o to chodzi. Ciesze się, że trafiło to do twego serca :)
No sceny z Lokim jakoś łatwo mi się pisało. Najtrudniej było mi jednak ukazać te wątpliwości, które nim targają w związku z Sygin. Nie można zaprzeczyć, że może zaczęły się już wcześniej, nie było to w ogóle związane z Meg, teraz tylko to się nasiliło... Jeszcze dużo się wydarzy w tej sprawie, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
Dziękuję ci bardzo za ten komentarz. Jak zawsze przywracasz mi wiarę w moje pisanie. Rozsadza mnie radość, gdy wiem, że ktoś naprawdę czeka na kolejny rozdział. Och Achezo, do ciebie mi jeszcze daleko a to, jak chwalisz moje opowiadanie, sprawia, że się rozpływam, mimo, że wiem, iż jeszcze muszę sporo popracować. Dziękuję ci jeszcze raz, będę dziękować wszystkim w nieskończoność za wasze komentarze, bo są dla mnie naprawdę ważne :*
Pozdrawiam i obiecuję, że następny rozdział pojawi się szybciej, niż ten :)
Co Wy wszystkie ciągle piszecie, że rozdziały jakieś nijakie? Toż to było cudeńko ^^ Szkoda tylko, że tak szybko się skończyło XD
OdpowiedzUsuńOd czego by tu zacząć? Ach, już wiem...
Tak więc Loki i Sygin... Och, zawsze tworzą taką zgraną parę, a ty tu pięknie przedstawiłaś, jak to płomyczek miłości u Lokiego zaniknął. Tak samo jak i płomyk magii... Pozwolisz mu kiedyś odzyskać dawną potęgę, prawda? Powiedz, że prawda.
Uwiodła mnie również scena paniki Meg. Im bardziej panikuje, tym mniej kontroluje swoją moc. Cudo!
Rozbrajająca scena Loki - pralka XD Wiesz jak poprawić człowiekowi humor.
No i strasznie jestem ciekawa, jak tam poprowadzisz rozmowę z Nornami... Szykuje się coś ciekawego XD
I kiedy Loki i Meg zrozumieją, że są sobie przeznaczeni?
Pozdrawiam,
Viv
Oj, od razu cudeńko, bez przesady xD
UsuńSpokojnie, spokojnie, jeszcze Loki pokaże, na co go stać.
Ciesze się, że mimo wszystko rozdział się podobał, jak i również mogłam poprawić ci humor xD Scena z Meg była dla mnie trudna, dopracowywałam ją i mam nadzieję, że jako tako podołałam... Zainspirowałam się czymś i po prostu musiałam to napisać!
Scena z Nornami nie będzie kluczowa, ale postaram się ładnie i składnie ją napisać, sama jestem ciekawa, jak ją napiszę :D
Ach, nic już nie będę więcej zdradzać :D
Dziękuję ci bardzo za komentarz, podniósł mnie na duchu. Dziękuję też, że zawsze komentujesz i mnie wspierasz, to dla mnie bardzo ważne...
Pozdrawiam :)
Nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńYeey :)
Bardzo udany, muszę przyznać :> Nie pogubiłam się. Było naprawdę fajnie. Ta wizja Lokiego próbującego zrobić pranie - bezcenna ^^
Podobają mi się wątpliwości Meg. Nie wiem co się z nią dzieje, nie potrafi zapanować nad mocą... Jest bardzo prawdziwa i przy okazji taka czysta. Jestem bardzo ciekawa, kiedy Loki do niej wróci.
Szkoda mi tylko w tym wszystkim Sygin. Kocha Lokiego, a on pomimo tylu lat wspólnie przeżytych zaczyna oglądać się za 'młodszą'... Pewnie jak się wszystko zacznie wyjaśniać - kiedy Loki zda sobie sprawę, że Meg jest jego jedyną i odwrotnie, to się Sygin nieźle wkurzy :) Szkoda. Jednak kibicuję Meg. Jestem w dołku psychicznym przez to^^
Ale nie przejmuj się mną. Jakoś sobie poradzę :)
Rozdział ogólnie bardzo mi się podobał. Proszę przestań na siebie narzekać. To aż nie wypada, kiedy piszę się tak dobrze jak Ty :>
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam,
Błękitna
Cieszę się, że się nie pogubiłaś :) Zawsze się staram jakoś za bardzo nie mieszać, ale sytuacja jest, jaka jest...
UsuńZawsze staram się, aby moje postacie były prawdziwe i jeśli mi się to udaje, to fajnie :D Loki wróci, spokojnie, nie może tego tak zostawić...
Powiem ci, że mi też jest strasznie żal Sygin. Wiem już, jak to rozwiążę, postaram się, aby było to jak najmniej bolesne przynajmniej dla niej. Mam nadzieję, że sobie poradzisz z tym, tak jak i ja muszę sobie z tym poradzić :D
Aj tam, aj tam, wiem, że szału nie ma, ale jesli ci się podobało, to nie pozostaje mi nic innego, jak się cieszyć i ci podziękować :)
Pozdrawiam serdecznie!
Muahahahah, ucieszyłaś dziś Szatana potęzną dawką Lokiego, skrobałam sobie właśnie jeden ze speciali, które będę teraz wydawać i tak postanowiłam sobie zrobić przerwę, bowiem nie miałam pojęcia jakie słowa wrzucić do ust Loczka, wpadłam na twojego bloga i bam! Zakochałam się w tym zakłamanym bożku na nowo. Oh...Loki jest cudowny nawet kiedy sypia z Sygin, która tak swoją drogą jest dobra, ale nie jest tak dobra, jak zywiołowa Meg, która najwyraźniej wciąż przezywa rozstanie XD
OdpowiedzUsuńswoją drogą, ale byłby teraz czad, gdybyś walneła coś typu, ze te kroki na które czekała, własnie się urzeczywistniły i faktycznie wpadnie tam Loki, a inna rzecz, która mnie tak tchneła, to fakt, zę byłoby całkiem zajebiscie, gdybyś zrobiła coś takiego, zę ona budzi sie rano i wszytko w jej pokoju pokryte jest lodem [naturalnie walnij jeszcze jakiś super sen o tym że traci kontrole, wpada w szał, albo zę seksi się z Lokim xD] no i w ogóle to byłoby git! xD
Ah...nie wiem co tu jeszcze dodać, więc dam Ci już spokój. Pisz dalej w ten szatańsko doskonały sposób.
Pozdrawiam
Raduję się, że Szatana moglam zadowolić! Tym bardziej, iż na nowo miłość do Loczka twą obudziłam.
UsuńNo Meg przeżywa, lecz niedługo będzie jej to dane, a na Sygin mam plany rozległe.
Korciło mnie, korciło, ale inną drogę dla Lokiego obrałam i jego powrót będzie bardziej spektakularny xD
Jeszcze zobaczymy, co da się z tym zrobić :D
Nie dawaj mi spokoju! Szatana nigdy za dużo! Ale pisac będę. Może nie doskonale, ale szatańsko? Czemu nie!
Dziękuję ci bardzo za ten komentarz :) Pozdrawiam!
Hej, Heloł!
OdpowiedzUsuńTrochę mi trudno skomentować ten rozdział... Jest fajny, ładnie przedstawiłaś zmartwienia obojga, ale... No.. Nic się na razie nie dzieję.
To wszystko dzieję się podczas "Thora", tak? Mogłam zapomnieć xD.
Pozdrawiam i życzę weny,
Deathbringer (dawniej Varjo).
Dziękuję, wiem, że mało akcji, ale na razie tak trzeba, bo potem będzie jej aż zanadto :)
UsuńTak, akcja się dzieje podczas pierwszego Thora :)
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!
Woff ktoś tu ma pianę na mordełce uuu rozdział jak najbardziej udany można się pośmiać wybacz że tak krótko ale nie mqm kurka czasu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lupin
Ps.U mnie nowy rozdział
Spoko, spoko :D
UsuńDzięki, to zawsze fajnie, kiedy mogę poprawic komuś humor :D
Pozdrawiam!
Jestem dziwna, nie pogubiłabym się nawet bez znaczków XD Hmm co więcej mogę powiedzieć, oprócz nazwania tego rozdziału słodkim i takim smutnym? Kompletnie nie mam pojęcia. Domyślałam się, że piszesz z mitologii, ale jak podeszła do niego Sygin to się zastanawiałam... kto to jest? ;o dopiero jak przeczytałam, że to ona to się ogarnęłam ;/ Wiem jestem niesamowicie mądra. Tak bardzo szkoda mi Meg, ale to chyba ona wygoniła Lokiego także.....
OdpowiedzUsuńOczywiście życzę weny i gorąco pozdrawiam
cassty
Nie jesteś dziwna xD To bardzo dobrze, że wszystko byo dla cb jasne :D
UsuńNo pomieszałam pierwszą część ,,Thora" z mitologią. W sumie powinnam pewne kwestie wytłumaczyć, bo nie wszyscy są specjalistami od mitologii nordyckiej, ja sama musiałam się trochę dowiedzieć... Za to przepraszam :(
No prawda, sama sobie na to zasłużyła, takie miała przekonanie, ale już niedługo... Wszystko wróci do normy :D
Dziękuje ci bardzo za komentarz :* Pozdrawiam!
Rozdział bardzo mi się podobał. I to nie tylko dlatego, że było w nim dużo Lokiego ;) Opis relacji między Lokim i Sigyn - cudo. Naprawdę pięknie to ujęłaś. Co prawda szkoda mi Sigyn, dla której Loczek jest całym światem, a on myślami wraca do Meg i czasu jaki z nią spędził w Midgardzie. Lubię i Sigyn i Meg... więc, najlepiej jakby było dwóch Lokich, bo ktoś zostanie zraniony. Z drugiej strony, co poradzić jeśli jego miłość do Sigyn wygasła? Powinien posłuchać swojego lodowego serduszka, i przyznać, że naprawdę tęskni za Meg. Spodobała mi się również scena, kiedy Meg straciła kontrolę nad swoją mocą (Loki, wracaj do niej i jej z tym pomóż!) - to było naprawdę COŚ. Zupełnie jak fragment wyjęty z filmu :)
OdpowiedzUsuńPS. Powyższy wywód napisany przeze mnie neguje stwierdzenie, że rozdział ten jest nijaki - był ŚWIETNY!
*mówi to z widocznym naciskiem na słowo ŚWIETNY*
(Mimo, że nie było w nim dużo zwrotów akcji, wybuchów, potworów i innych paranormalnych zjawisk)
Czekam na ciąg dalszy! :)
Pozdrawiam,
Lokya
Starałam się bardzo, aby opisać relację Lokiego i Sygin bardzo wiarygodnie. Nie chciałam zrobić z tego związku z przyzwyczajenia, a jednocześnie chciałam pokazać te ,,wątpliwości" Lokiego, właściwie nie wiem jak to nazwać.
UsuńJa mam takie same odczucia, żal mi Sygin :( Chciałabym skrzywdzić ją jak najmniej, ale zobaczymy jak to wyjdzie :(
A co do sceny z Meg... No tutaj trafiłaś, bo się pewnym filmem inspirowałam |D
Och, dziękuję Ci bardzo ;__; Zawsze pozwalacie mi odzyskać wiarę w siebie... Jeszcze raz serdecznie dziękuję i pozdrawiam!
Hej :)
OdpowiedzUsuńWiem, że już masz trochę ten nowy rozdział, ale nie miałam czasu żeby go przeczytać (a poza tym utopiłam swój telefon więc nie miałam jak) :(
Bardzo fajnie, że jest w tym rozdziale bardzo dużo Lokiego :D
Bardzo mi się podobała scena, kiedy Megan była w łazience i nagle wszytsko zaczynało zamarzać :) zabrakło mi opisu, takich większych uczuć, ale ja też nie jestem perfekcyjna i w moim blogu błędy są... i to liczne...
Uwielbiam ten rozdział :*
Jak chcesz to możesz zajrzeć do mnie i zobaczyć nowy rozdział :)
Spoko, spoko, nie ma problemu, ważne, że chciałaś wejść i skomentować :)
UsuńNo faktycznie, tutaj tego zabrakło, może troche o tym zapomniałam, z drugiej strony nie chciałam przedobrzyć... Każdy z nas popełnia błędy, ważne, żeby nad nimi pracować :)
Dziękuję ci baardzo, na pewno do ciebie zajrzę niebawem :)
Pozdrawiam!
Sprzedaj te ciuchy na eBayu, Meg. Jak już coś trzeba robić z niepotrzebnymi rzeczami, to zawsze można wyciągnąć z tego jakiś profit ;)
OdpowiedzUsuńLoki jest strasznie nieprzyjemny w tym rozdziale. Nie dość, że jest niemiły dla żony, to jeszcze robi rewolucję. Weź się ogarnij, facet, bo gotowam cię znielubić.