Poniedziałkowy ranek nie był dla
mnie łatwy. Pomijając fakt, że musiałam wcześnie się zerwać z łóżka- a bardzo,
ale to bardzo tego nie lubiłam- to wczoraj dostałam telefon z pracy i miałam
dzisiaj stawić się u mojej szefowej. A jeśli ona mnie wzywa, to raczej nie
oznacza to nic dobrego. Ze ściśniętym żołądkiem wyszłam z pokoju i przemknęłam
szybko do kuchni. Zaraz… A tak, Lokiego już tutaj nie było. Mogłam hałasować
ile wlezie, robić co mi się podoba, chodzić nago po mieszkaniu i słuchać muzyki
na cały regulator. Nadeszły czasy wolności i decydowania samej o sobie. Dosyć z
nakazami i zakazami.
Dlaczego więc nie mogłam się tym
cieszyć? Dlaczego czegoś mi brakowało? Czemu czułam uczucie pustki? Zawsze
lubiłam być sama. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Może chodziło o to, że za
szybko się przyzwyczajam. Że za szybko przywiązuję się do ludzi.
Ale do takich osób jak Loki raczej
nikt normalny by się nie przywiązał.
Zamknęłam drzwi do mieszkania i
weszłam do małej przestrzeni windy. Niecierpliwie spoglądałam na przesuwające
się cyferki oznaczające numery pięter. Zawsze byłam niecierpliwa i zdenerwowana
przed jakimiś ważnymi spotkaniami. Wreszcie winda zjechała na sam dół. Wsiadłam
jak najszybciej do auta, chciałam ominąć poranne korki. Miałam jeszcze dużo
czasu, ale zawsze wolałam być wcześniej. Zdenerwowanie nie pozwalało mi zostać
w domu.
Sunąc przez ulice Nowego Jorku patrzyłam na ludzi
przemierzających to miasto. W samochodach, na rowerach, pieszo. Do głowy
przyszła mi myśl, czy oni widza mnie tak, jak ja widzę ich. Czy jestem dla nich
szarym człowiekiem? Czy może jednak zauważają moja inność? W moim życiu
ostatnio tyle się wydarzyło, tak bardzo się zmieniłam, tyle się o sobie
dowiedziałam. Loki tak po prostu zostawił mnie ze świadomością istnienia innych
krain, innych istot, tym, że ja jestem inna. I byłam na niego zła, bo czułam,
ze sobie z tym nie poradzę. Moja stara rzeczywistość zaczęła jawić mi się jak
sen. Jakim cudem nikt nie wiedział o Asgardzie, o Bifroście, o innych
istnieniach, o bogach? Dla mnie świat stanął na głowie, dlaczego inni zachowują
się, jakby nic się nie stało.
A może po prostu mi odbija. Może to wszystko mi się śniło, a
jawa mieszała mi się ze snem i moją wybujałą wyobraźnią…
Z zamyślanie wyrwał mnie uporczywy pisk klaksonu. Stałam
trochę za długo na światłach, które już dawno zmieniły swój kolor na zielony.
Tak, zdecydowanie powinnam wrócić do rzeczywistości i zapomnieć o tym
wszystkim. Choć na pewno nie było to łatwe.
~~~
-Opowiedz mi o mojej przeszłości.
-Nie wiele pamiętam z tamtych
czasów.
Loki siedział na kanapie, czytał
gazetę i całkowicie mnie ignorował.
-Kłamiesz.- Stałam za kanapę,
uwieszona na oparciu- Po za tym byłeś przecież u Norn.
Nic na to nie odpowiedział. Po
kilku sekundach się zniecierpliwiłam.
-No mów…- jęknęłam błagalnie.
-Mówił ci ktoś kiedykolwiek, że
jesteś bardzo infantylna?- zapytał, nie odrywając wzroku od gazety- I
denerwująca?
-Infantylna- owszem, ale nie
denerwująca- fuknęłam.
Czekałam na jakąś reakcję, ale się
nie doczekałam.
-No to powiesz mi, czy nie?
Rzucił z całej siły gazetą o
stolik.
-Widzę, że nie dasz mi spokoju-
warknął i wykręcił głowę, aby połać mi mordercze spojrzenie.
Wzruszyłam tylko ramionami, nadal
kryjąc się za oparciem kanapy, niczym małe dziecko. Prychnął i odwrócił ode
mnie twarz.
-W Asgardzie mieszkałaś
długo-zaczął- Jako córka służby, przyjmowałaś naukę z innymi dziećmi służących
mieszkającymi w pałacu. Tak jak twoi rodzice, miałaś do wykonania pewne
obowiązki. Spędzałaś z nami czas tylko podczas czasu wolnego.
Zamyślił się. Irytowało mnie to,
zawsze jak mi o czymś opowiadał to tak się zamyślał.
-I co?- ponagliłam go.
-Nie miałaś zbyt wielu przyjaciół.
–Wreszcie kontynuował swoją historię. -Nie chciałaś… Przebywać z innymi. Byłaś
chyba zbyt dojrzała, jak na swój wiek. Natomiast teraz jest zupełnie na odwrót…-
Znów się odwrócił, aby posłać mi znaczące spojrzenie. Gdy się odwrócił, natychmiast
wytknęłam na niego język.-Tylko…- Znów przerwał.
-Tylko?- Znowu to samo. Owszem,
byłam niecierpliwa, ale chciałam też jak najszybciej dowiedzieć się jak
najwięcej o swej przeszłości.
Znów na mnie spojrzał, tym razem
uważnie.
-Cały czas się za mną wlokłaś.
-Co?- Speszyłam się i jeszcze
bardziej ukryłam się za oparciem kanapy.
-Tak, bez przerwy. Zwłaszcza jak
byłaś młodsza. Potem przestałaś, ale widziałem, jak nadal mnie obserwujesz.
-Serio?- Czułam się coraz bardziej
zawstydzona i upokorzona. W jego oczach byłam pewnie małym uciążliwym,
denerwującym dzieciakiem.
-Tak. Gdy byliśmy dziećmi, to…-
Pokręcił głową- To głupie opowiadać o dzieciństwie, które ma tak małe znaczenie
w naszym życiu.
-Wcale nie- zaprzeczyłam- Czy my…
byliśmy przyjaciółmi?- zapytałam cicho, obawiając się tego, jak zareaguje.
Oczywiście spojrzał na mnie
kpiąco.
-Nie mogę uwierzyć, jak bardzo
bezczelna jesteś. Nie zadawałem się z potomkami służby. Tej ,,relacji”-
podkreślił to słowo z sarkazmem- nie można było nazwać przyjaźnią, po prostu
zmuszałaś mnie, abym spędzał z tobą czas.
Zamilkliśmy oboje. Zanik pamięci
nie był niczym miłym, ale w takich sytuacjach cieszyłam się, że nie pamiętałam
niektórych rzeczy.
-Potem… Po prostu zniknęłaś.-
Drgnęłam na dźwięk jego głosu. Myślałam, że już skończył opowiadać.- Nie
wiedziałem, co się z tobą stało. Pewnego dnia po prostu nie pojawiłaś się wśród
bawiących się dzieci. Pytałem… Odyna, ale nie odpowiadał.
Jakieś dziwne ciepło rozlało się w
moim sercu.
-Pytałeś o mnie?- Nie potrafiłam
ukryć w głosie przyjemności, którą sprawiły mi słowa Lokiego.
- Po prostu byłem ciekawy.- Bezlitośnie
ugasił resztki mojego entuzjazmu.- Gdy niedawno dowiedziałem się kim jestem-
kontynuował- Udałem się do Norn. I wtedy dopiero zrozumiałem, co się wtedy
wydarzyło. Koniec.- Wstał z kanapy i wyszedł na balkon, zostawiając mnie samą
ze swoimi myślami i pytaniami nadal kłębiącymi się w głowie. Mój wzrok tylko za
nim podążał.
~~~
-Jak miałam na imię?
-Co?- zapytał, unosząc jedną brew
do góry.
-No… zawsze tak miałam na imię?-
zapytałam znad filiżanki parującej kawy. Siedzieliśmy przy kuchennym stole, ja
z kolanami pod brodą, a Loki oparty o oparcie krzesła z założonymi rękami.
-Nie pamiętam.
-Jak to nie pamiętasz?- byłam
autentycznie zdziwiona. Powieka nawet mu nie drgnęła, gdy to mówił.
-Po prostu. Twoje imię wyleciało
mi z pamięci.-Trzymał się swojej wersji.
-Nie możliwe.- Pokręciłam głową,
nie wierząc w jego słowa. Rozumiem, że mogło minąć wiele lat. Ale skoro mnie
rozpoznał, znał moja przeszłość, to dziwne było, że nie pamięta najbardziej
podstawowej informacji. Naprawdę byłam ciekawa, jakie imię nadali mi rodzice. Wątpiłam,
że nadali mi takie zwykłe, ziemskie imię jak ,,Megan”.
-Może byłaś bezimienna- zakpił.
-Bardzo śmieszne- prychnęłam i
gwałtownie napiłam się kawy, okropnie parząc sobie język, co spowodowało moje
jeszcze większe rozdrażnienie.
-Powinnaś wiedzieć takie rzeczy.
-Już mówiłam- wycedziłam, tłumiąc
zirytowanie- Nikt nic o mnie nie wiedział. Gdy trafiłam do domu dziecka, miałam
16 lat, znaleziono mnie w jakimś zaułku, bez dokumentów. Jedynie akt urodzenia,
który był prawdopodobnie fałszywy. Potem dokopali się, że na moje nazwisko jest
zapisane to mieszkanie i mam konto w banku. Tyle, koniec bajki.- Pociągnęłam
kolejny łyk napoju, tym razem ostrożnie i powoli.
-Mało barwny życiorys-
skomentował. Patrzył na mnie pogardliwie, jakby była od niego głupsza. Przecież
to nie była moja wina, że moje życie tak wyglądało. Raczej jego ojca, ale o tym
jakoś dziwnie nie pamiętał.
-Rzeczywiście- warknęłam- Po za
tym, że musiałam sama sobie poradzić ze stworzeniem nowego życia.- Zacisnęłam
usta i wbiłam wzrok w kawę w moim kubku.
Nie było to do końca prawdą, bo
wiele osób mi w tym czasie pomogło. Ale tego bóg nie musiał wiedzieć.
~~~
Usiadłam na łóżku, wpatrując się w
ścianę ponad wezgłowiem. Na fioletowej powierzchni wisiały biało czarne oraz
kolorowe odbitki, przyklejone do niej taśmą klejącą. Na zdjęciach byłam ja ze
swoimi przyjaciółmi, oni sami, nasze wspólne spotkania, wycieczki. Lubiłam
patrzeć na ten kolaż, ale zostały w nim puste miejsca, których na razie nie
chciałam zaklejać. Chyba nie byłam gotowa. I tak był na tych kilku zdjęciach,
nie chciałam go nienawidzić i wycinać go, nie chciałam tez niszczyć fotografii.
Chwyciłam aparat, wcisnęłam
włącznik i ekran rozświetlił się ostrym, jasnym blaskiem. Przewijałam zdjęcia,
sprawdzając czy są takie, które można zamieścić na ścianie przede mną.
Nagle natrafiłam na zdjęcia, o
których jakimś cudem zapomniałam.
Był na nich Loki. Jego twarz zawsze
była taka dumna. Z pogardą patrzył w obiektyw. Był ciekawy tego, co robię, więc
namówiłam go na kilka fotografii. Niektóre z nich były robione z zaskoczenia.
Uważałam, że to na nich bóg wygląda prawdziwie. Nawet namówiłam go na zrobienie
kilku zdjęć ze mną. Byłam typowym fotografem- nie byłam ani trochę
fotogeniczna. Ale te zdjęcia wyjątkowo mi się podobały. Na jednym z nich, Loki
był wyraźnie zdenerwowany, na drugim niezadowolony, na trzecim tylko
zirytowany.
Koniec. Tyle mi pozostało.
Powinnam je usunąć. Były świadectwem tego, że to, co mi się przydarzyło nie było
snem. A chciałam, aby to był sen.
W pewnym momencie mój palec
przypadkiem przesunął się po przycisku i na ekranie ukazało się jeszcze jedno
zdjęcie.
Nie pamiętałam, ile zdjęć zrobiłam
tamtego dnia, widocznie jeszcze jedno się przyplątało. Było jednak inne. Na nim
Loki nie był ani niezadowolony, Anie nie patrzył pogardliwie w obiektyw.
Patrzył na mnie.
Oczy miał lekko przymknięte, a
usta wyginały się w… Nie, to raczej złudzenie ekranu. Patrzył normalnie, może
trochę melancholijnie, ja za to szczerzyłam się do obiektywu, właściwie nie
wiedząc dlaczego. Chyba bawiło mnie wtedy rozdrażnienie boga podczas robienia
wspólnych zdjęć…
Przyłapałam się na tym, że
uśmiecham się, patrząc na tą fotografię. Natychmiast wyłączyłam aparat.
Ciszę w mieszkaniu przerwał
dzwonek do drzwi. Aż odskoczyłam i od razu zerwałam się z materaca. Potrąciłam
przy tym szafkę nocną, z której spadł stos książek, który zawsze leżał przy
moim łóżku. Nie miałam czasu nich pozbierać,
pędziłam z bijącym sercem, aby otworzyć drzwi.
~~~
-Co ty czytasz?- Popatrzyłam z
przestrachem na lekturę, którą czytał Loki, siedząc na kanapie i nie kryjąc się
z tym, w czym się zaczytał.
- Książkę- odpowiedział ze
stoickim spokojem.
-No ja widzę…- Stałam zamurowana,
nie wierząc w to co widzę.
-Bardzo ciekawe pozycje trzymasz u
siebie w domu- uśmiechnął się kpiąco, nie odrywając wzroku od stron książki.
-T-to prezent, dostałam na 21
urodziny.- Speszyłam się, właściwie to miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Z
pośród tylu ciekawych pozycji w mojej domowej acz obszernej bibliotece, musiał
wybrać właśnie to. Miałam tyle, o wiele bardziej zajmujących książek- od
Szekspira, po Tolkiena. Ale nie, musiał natknąć się na to cholerstwo.- M-moi
przyjaciele mają poczucie humoru…
Oj, mają. ,,50 twarzy Greya” to
rzeczywiście jeden, wielki żart. Grafomański, nudny i głupi.
-Oczywiście.- Z jego twarzy nie
znikał ten, tak denerwujący mnie, uśmieszek, mający w sobie coś lubieżnego.
-Nie mogłeś wybrać czegoś innego?-
zapytałam zrozpaczona, nie wiedząc, jak odzyskać twarz. – Mam o wiele więcej
ciekawszych książek.
Loki zupełnie nie zwracał na mnie
uwagi, jawnie mnie ignorował.
-Nie czytaj tego.- Podeszłam do
niego i próbowałam wyrwać mu książkę z rąk, ale oczywiście nie dałam rady.
Schował książkę za sobą, tak, bym nie mogła jej dosięgnąć.
- Już za późno. Przeczytałem już
połowę. Wiesz, jak wciąga? Ludzie mają naprawdę ciekawą wyobraźnię.- Wciąż się
uśmiechał, gdy ja bezskutecznie próbowałam dorwać się do świńskiego czytadełka.
-Dawaj to- wydyszałam przez zęby.
Siedziałam na kanapie obok Lokiego, obłapiając go rękami, aby sięgnąć za jego
plecy. Czułam się naprawdę niezręcznie i idiotycznie.
-Nie, nie ma mowy- Loki był
wyraźnie rozbawiony moim zachowaniem- Swoją drogą, naprawdę ciekawe rzeczy są
tu opisane. Może…- Dalej się ze mną siłował- Wykorzystam wiedzę opisaną tutaj w
prawdziwym życiu?
Odskoczyłam od niego jak oparzona.
-Zboczeniec- wydusiłam.
-Na pewno nie na tobie- powiedział
z przekąsem i wrócił spokojnie do lektury.
Na szczęście potem już nie wracał
do tej książki i zajął się o wiele bardziej ambitną literaturą.
~~~
Nie popatrzyłam nawet przez
wizjer, gorączkowo zaczęłam otwierać zamki i otworzyłam drzwi, prawie uderzając
nimi o ścianę przedpokoju.
-Cześć. Spokojnie, nie musisz tak
pędzić mi na spotkanie- Powitał mnie uśmiech mojej przyjaciółki, Marthy.
- A… Cześć.- Zmusiłam się, aby
odpowiedzieć jej uśmiechem. Czasem powinnam się ogarnąć.
Wpuściłam ją do mieszkania i
odebrałam od niej kurtkę, wieszając ją w szafie w korytarzu.
-Ostatnio nie miałyśmy czasu się
spotkać, co?- Weszła do salonu i omiotła go wzrokiem. Ożywiła się, gdy
zobaczyła na stoliku olbrzymią paczkę żelków. Obydwie obsesyjnie potrafiłyśmy
się nimi objadać.
-No, miałam ogrom pracy…- Usiadłam
obok niej na kanapie i poszłam w jej ślady, biorąc z paczki całą garść
słodyczy.
-Myślałam, że już nie bierzesz
tych przypadkowych, dodatkowych zleceń?- zapytała, nie przerywając pałaszowania
żelkowych miśków.
- Biorę- westchnęłam. Nie było to
do końca kłamstwo- Utrzymanie mieszkania i samochodu nadal kosztuje tak samo
dużo. A w redakcji nie palą się do dania mi podwyżki.
- Może spytam Simona, czy u niego
w firmie kogoś nie potrzebują?
-Dzięki.- Uśmiechnęłam się do
Marthy- Ale nie miałam dawno praktyki z grafiki, nie chcę znów zaczynać od
zera. Po za tym, nie mam zamiaru wykorzystywać twojego narzeczonego.
-Daj spokój.- Poklepała mnie po
ramieniu- Może warto spróbować?
-No nie wiem…- Nie byłam przekonana.
Wepchnęłam do ust kolejnego żelka.
- Przyznaj się, pewnie nadal
czekasz na swoją szansę, co? Na jakieś super mega wielkie zlecenie?- Trąciła
mnie łokciem w bok.
-Taak, oczywiście. - Uśmiechnęłam
się. Kiedyś planowałyśmy z Marthą, że będziemy super popularnymi fotografkami,
robiącymi wyłącznie artystyczne zdjęcia, które potem będą pokazywali w
galeriach na całym świecie. Marthcie udało się zostać fotografem mody, robiła
też zdjęcia portretowe. Ja też nie mogłam narzekać, zawsze marzyłam, żeby
zostać reporterką, ,,fotografem ulicy”. Ale praca mojej przyjaciółki była o
wiele lepiej płatna- Chyba właśnie mi się takie trafiło. Napijesz się czegoś?-
Przypomniałam sobie o dobrych manierach i wstałam z kanapy.
-Tak, możesz mi nalać wody.
Pokiwałam głową i ruszyłam do
kuchni.
-Słuchaj, a może tu chodzi o coś
innego? O jakiegoś faceta?- zapytała, nadal siedząc na kanapie. Spojrzałam ze
zdziwieniem w jej stronę, a ona poruszyła znacząco brwiami. Parsknęłam
śmiechem.
- Tak, ci ustawiają się do mnie
drzwiami i oknami. A tak na serio, chyba wybiorę się pewnego razu do ciebie na
jakąś sesję. Wreszcie pooglądam sobie jakieś gołe klaty, bo na razie żaden
mężczyzna nie jest skory, aby się przede mną obnażać.- Obydwie parsknęłyśmy
śmiechem. Co prawda jeden mężczyzna paradował całkiem niedawno w moim mieszkaniu
pół nago.
Ścisnęłam nerwowo szklankę z wodą
dla Marthy.
-Zapraszam serdecznie, u mnie
gołych klat zawsze pod dostatkiem.- Martha cały czas się śmiała, na szczęście
nie zwróciła uwagi na moje nagłe spięcie.- Ale mam radę, jak zaspokoić twoją
desperację- powiedziała, gdy wreszcie opanowała się i mogła normalnie oddychać.
Spojrzałam na nią pytająco.
Podniosłam szklankę i usłyszałam ciche puknięcie. Spojrzałam w dół.
Woda zamarzła. Lód rozsadził szkło.
Nie wiedząc, co zrobić w pierwszej chwili, po prostu upuściłam naczynie na
podłogę.
-Co ty robisz?- Stół w kuchni
skrył przed moją przyjaciółką to, co przed chwilą zrobiłam. Zobaczyłam, jak
Martha wstaje, aby dowiedzieć się, co też się stało.
-Nic, nic, nic!- Machnęłam ręką,
aby powstrzymać ją, a w myślach prosiłam, aby lód jak najszybciej się rozpuścił.-
Tylko zrzuciłam szklankę, już sprzątam!
Szybko pozbierałam stłuczone
szkło, wytarłam podłogę i tym razem szybko, bez zakłóceń udało mi się donieść
wodę do mojego gościa.
-No a w ogóle to o jakim zleceniu
mówisz?- zapytała, odbierając ode mnie szklankę. Pociągnęła łyk i spojrzała na
mnie wyczekująco.
-Eh… Takie tam, w sumie nic szczególnego.
–Uśmiechnęłam się i machnęłam ręką.
-To znaczy?- Odstawiła naczynie i
przysunęła się do mnie. Poczułam się nieswojo. Głupio mi było o tym mówić, bo i
moja decyzja była spontaniczna i nie do końca przemyślana. Ale było to moje
marzenie i nie mogłam przegapić takiej szansy.
-Emm… Widzisz… Dostałam bardzo
dobrą propozycję. Idealną wręcz, spełnienie moich marzeń. Otóż- wzięłam głęboki
wdech.- Jadę do Donbasu. Na Ukrainę. Jako reporter.
Oczy Marthy prawie wyszły z orbit.
Przez chwilę jej usta poruszały się bezgłośnie, jakby głos zamarł jej w gardle.
-Oszalałaś.- W końcu zdołała się
odezwać.
-Nie, nie oszalałam- potrzasnęłam
przecząco głowa, ale zaraz podniosłam wzrok na moją przyjaciółkę- A wiesz, może
jednak oszalałam.
-Jesteś głupia. Zastanowiłaś się
chociaż przez chwilę? Przecież tam… tam… Tam jest wojna! Strzelają, spuszczają
bomby! – Zaczęła wymachiwać gorączkowo rękami.
-Wiem.- Co prawda, nie byłam
jeszcze pewna tej decyzji. Zgodziłam się na propozycję naczelnej, to było
spełnienie moich marzeń, kolejny szczebel kariery zawodowej. Jednocześnie była
to ucieczka od problemów i bardzo dobrze wiedziałam, że zachowuję się jak
dziecko. Ale przed moją przyjaciółką grałam opanowaną i pewną swoich decyzji.
-Chyba nie do końca-burknęła
-Daj spokój.- Przysunęłam się do
niej jeszcze bardziej, ale wzrok utkwiłam w oknach na przeciw nas.-Przecież
wiesz, że to kocham. Nie pamiętasz, jak się śmiałyśmy, że chcemy być jak
Bractwo Bang Bang? Dostać Pulitzer’a i być sławne?
-Owszem, pamiętam.-Nadal była
naburmuszona i niepocieszona.- Ale to były tylko nierealne marzenia i…
-Które teraz stają się realne- przerwałam
jej.
-Dobrze, ale sama dobrze wiesz, że
to nie jest takie piękne, jak się wydaje! Myślisz, że czemu tak mało ludzi chce
tam jechać? To drugi koniec świata…
-Nie przesadzaj- znów jej przerwałam.
Zgromiła mnie wzrokiem.
- Przecież wiesz, że to tak nie
działa. Nie na tym to polega. Podróż tam to ogromne ryzyko. To nie jest zabawa
w fotografów, w sławę i pieniądze. Tam jest wojna. I nie wszyscy wychodzą z
niej cało...- Dokończyła cicho.
Oczywiście, że o tym wiedziałam. Wiedziałam,
że to nie jest zabawa. Nie byłam głupia.
-Kilku dni tam nie wytrzymasz-
szepnęła, wpatrując się w podłogę.
Oparłam głowę na jej ramieniu.
-Wiem.
-To po co ta jedziesz? Jaki jest
powód?- złapała mnie za rękę.
-Po prostu… Chcę coś zrobić. To
dla mnie szansa. Nie żarty, nie zabawa. Szansa.
Martha przytuliła mnie bardzo
mocno.
_____________________________________________________________________________
Bractwo Bang Bang- Film oparty na faktach.
W latach 1990-1994 czterech fotografów z RPA: Ken Oosterbroek, Greg Marinovich , Kevin Carter i João Silva tworzy Bang Bang Club. Utrwalają oni na zdjęciach sceny walk rozgrywających się na ulicach w momencie upadku apartheidu.
W latach 1990-1994 czterech fotografów z RPA: Ken Oosterbroek, Greg Marinovich , Kevin Carter i João Silva tworzy Bang Bang Club. Utrwalają oni na zdjęciach sceny walk rozgrywających się na ulicach w momencie upadku apartheidu.
Wybaczcie za wszelkie błędy, ale i mnie dopadła epidemia i leżę chora w łóżku :/ A miałam nadzieję, że się uchowam...
Ten rozdział jest... średni. Od teraz będą pojawiały się retrospekcje i fragmenty z perspektywy Lokiego, mam nadzieję, że się nie pogubicie. Od początku to planowałam i nie będę tego zmieniać. Nie będzie to trwało długo, więc mam nadzieję, że to przetrzymacie.
Meg jest strasznie głupia. Coś jej nie wychodzi i od razu zachowuje się jak dziecko... Co za kobieta. Chyba problemy ją przerosły....
Jak zawsze dziękuję za wszystkie wasze komentarze. Podtrzymujecie mnie na duchu, motywujecie do dalszej pracy i wytykacie błędy, które staram się poprawiać i mam nadzieję, że moje opowiadanie powoli, powoli będzie coraz lepsze. Liczba wejść, znowu wzrosła. Dla niektórych to mało, dla mnie ponad 2 tysiące wejść to liczba niewyobrażalna. Jeszcze raz dziękuje i zachęcam do komentowania- zwłaszcza, jeśli coś wam się nie podoba.
Pozdrawiam!
Dla mnie Twoje opowiadanie jest cudowne i zapewniam Cię, że liczba wyświetleń jeszcze podskoczy ;) U mnie to poleciało tak nagle, że nawet nie zdążyłam zauważyć :)
OdpowiedzUsuńA teraz konkrety. UWIELBIAM przekomarzanki XD Wychodzą Ci mistrzowsko... Będów nie widać. I... Czy Meg pojedzie na tą Ukrainę? Jeśli tak, to tylko jej tam nie zabij! Nie pozwalam!
Och, czekam jak dalej rozkręcisz akcję oraz życzę dużo, dużo zdrowia! :)
Pozdrawiam,
Viv
Dziękuję bardzo za wsparcie i opinię :) Cieszę się, że te dialogi jakoś mi wychodzą.
UsuńNo cóż, w sumie to cały czas się nad tym zastanawiam... Przyszło mi do głowy parę pomysłów i znów jestem w kropce XD Zawsze, jak coś sobie umyśle, to potem jednak to zmieniam, pytanie czy na lepsze czy gorsze... Zobaczymy, jak będzie teraz :D
Dziękuję bardzo, mam nadzieję, że to choróbsko szybko się ode mnie odklei ;_;
Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam :)
hej, pisze z telefonu więc jak porobie jakieś większe błędy to przepraszam. ^^ rozdział piękny, to jak opisujesz sceny Lokiego i Meg jest niesamowite! uwielbiam ich razem, cieszy mnie to, że znali sie wcześniej, ale scena ze zdjęciami skradla moje serce. Wzruszyłam sie, wyobrazilam sobie jak Loki musial tam na nia patrzeć... ahh.^^ Meg nie jest glupia. kreujesz ja idealnie, tak prawdziwie. uwielbiam Meg! ciekawe co tam bedzie z ta Ukraina... hmmm. jeżeli tam poleci na pewno będzie sie działo! :) bardzo przyjemnie mi się czytało na dobranoc, bo nie mogłam zasnać. Teraz bede miała sny o lokim, o Asgardzie... dziekuje. :* jestes bardzo utalentowana, podziwiam Twoje rozdziały zawsze z przyspieszonym sercem. dużo weny Ci zyczę i powrotu do zdrówka :).
OdpowiedzUsuńJak możecie mi to robić. Zawsze się wzruszam, jak czytam wasze komentarze, a już w szczególności twoje ;_; Jeśli naprawdę wychodzi mi to wszystko o czym piszesz... To jestem umiarkowanie rozentuzjazmowana ;__; A jeśli polubiłaś jeszcze Megan... To ja już nie wiem co napisać.
UsuńNo a co do dalszych planów to... ja jeszcze nie wiem co mam zrobić xD Mam kilka naszykowanych ewentualnych opcji, ale jeszcze muszę się nad tym porządnie zastanowić. Następny rozdział jeszcze nie będzie o tym, więc mam trochę czasu...
A tam... utalentowana... Może trochę lepiej sobie radzę z pisaniem niż inni, ale bardzo bardzo dziękuję. To samo mogę powiedzieć o twoim opowiadaniu, zwłaszcza gdy piszesz o Narelu :D Oczywiście czekam na twój następny rozdział.
Jeszcze raz dziękuję, po czytaniu komentarzy czuję się już o wiele lepiej!
Pozdrawiam :)
Hehe, jeśli chodzi o dalsze plany, to ja tez tak często mam:-) . nie martw się, na pewno sobie poradzisz i wszystko wyjdzie Ci świetnie!
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze jesteś utalentowana. Pobudzasz wyobraźnię, wszystko widzę kiedy czytam, każdy moment. Zwłaszcza ten kiedy Meg zmieniła wodę w lód. To było niesamowite. :-)
U mnie nowy rozdział niestety dopiero w przyszłym tygodniu ponieważ jestem z dala od komputera a na tablecie nie potrafię pisać na dłuższą metę... :-) pozdrawiam ciepło, kuruj się! :-)
No mam nadzieję, zawsze jakoś udaje mi się wybrnąć z pewnych zawiłości, więc tym razem może też mi się uda :)
UsuńNadal muszę ćwiczyć, ale cieszę się, że pewne rzeczy mi się udają.
Rozumiem, będę czekać, jak zawsze :)
Pozdrawiam, kuruję się na kanapie z laptopem na kolanach <3
Siema!
OdpowiedzUsuńJuż ostatnio miałam walnąć komentarzem, ale nie chciało mi się czytać - przyznam się szczerze, nowe projekty i to co się obecnie u mnie dzieje, odciąga mnie od mojej milości do Lokiego i czytania wszystkich opowiadań o nim, sama czasem zastanawiam się, czemu własnie tak jest.
Na szczescie otrząsnęłam się i zdobyłam chwilę na twe opowiadanie, nie zawiodłam się wpadając na twego bloga. Dałaś wspaniały rozdział, podoba mi się przeplatanie wspólnych scen z tej jakby niedawnej przeszłosci. Meg nie jest dziecinna, ona raczej jest zagubiona. W obecnej sytuacji, kiedy wie, ze nie jest zwykłym człowiekiem, czuje że nie pasuje do otoczenia. Loki ją zaintrygował, przybył z innego świata i zaistniał w jej zyciu, jako ktoś prawdziwy, mimo, iż zapewne dłgo mogłaby myśleć, ze nierealny. W jej życiu pozostały pewne slady jego obecności, a wspomnienia, które ją dopadają świadczą o tym, że nie byla to zwyczajna fascynacja kimś "obcym" [w sensie ufo]. Dostrzegam tu początek uczucia, to mi sie podoba.
Pisz szybciutko kolejny rozdział ku chwale szatana
pozdro!
Ależ nie przejmuj się! Każdy ma czasem kryzysy. Też miewam takie chwile, że mimo czekania na kolejne rozdziały na blogach,potem, po ich pojawieniu się, nie mam ochoty albo siły na nie wchodzić. I nie dlatego, że coś mnie do nich zniechęca, tylko po prostu czasem tak jest.
UsuńMimo tego wszystkiego, ciesze się, że znalazłaś dla mnie czas i chciało ci się pozostawić komentarz.
Starałam się jak najlepiej w tym rozdziale opisać uczucia Meg, co się z nią dzieje. Cieszę się, że ją rozumiecie, nie chcę, aby przez te trudne chwile straciła swój charakter.
Wszystko będzie się rozwijało w swoim czasie :)
Piszę, piszę intensywnie, mam sporo materiału, ale co nieco muszę dodać. Mam nadzieję, że zarówno ty, jak i reszta czytelników, będziecie usatysfakcjonowani :)
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za komentarz!
O rzesz w mordełkę no no te wyświetlenia to serio ci leca jak cholera pozazdrościć. Świetny rozdział mimo że tak w piąteczek ,piątek, piontunio, wbijam i mam o to epickości granicy brak
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lupin
A no po trochu leco! No dzięki, dzięki, ja to piątek mam już od środy :D
UsuńWitam! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział (trochę literówek, ale to nie ważne)
Mam mętlik w głowie. Na początku rozdziału było normalnie ( w sensie nie było Lokiego), później był Loki, później znowu go nie było i znowu był i jeszcze w dodatku dochodzi wyjazd do Ukrainy.
Na początku naprawdę nie umiałam ogarnąć tego rozdziału ( w sensie Loki raz jest raz nie), ale naprawdę ci wyszedł :)
Wracaj do zdrowia ! :)
Zapraszam do siebie na nowy rozdział, miło by było gdybyś wpadła i przeczytała :)
Ochhh te literówki :/
UsuńNo te fragmenty z Lokim, to są retrospekcje, napisałam o tym na końcu notki, będą się też pojawiać w kolejnych rozdziałach, więc mam nadzieję, że się nie pogubisz... Chciałam jakoś w miarę logicznie to ułożyć, może w następnym rozdziale wyjdzie to zgrabniej.
Dziękuję bardzo, zdrowie już do mnie wróciło, gorzej z weną xD
Na pewno do cb wpadnę i przeczytam, pozdrawiam!
"50 twarzy Greya" -40zł, widok Lokiego jak zagłębia się w lekturze bezcenny. ♥ Podbiłaś moje serce tym przezabawnym fragmentem, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, ale nie tylko w tym momencie, jest wiele scen w których mam łzy w oczach oczywiście z radości, na pewno coś smutnego też się znalazło podczas czytania bloga.
OdpowiedzUsuńCzytam twoją "twórczość" od wczoraj i jestem na prawdę wniebowzięta.
Loki się tak broni przed tym wszystkim, cały czas twierdząc, że Meg będzie mu tylko posłuszna, ale on coś do niej czuje, nie chodzi tylko o zemstę i ochronę Asgardu.... wiem to.
Życzę weny i pomysłów na kolejne rozdziały chociaż z pewnością masz już wszystko zaplanowane.
Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i na cudownego Lokiego ♥.
Ogromny PLUS za Rojka i Dawida ;D
Pozdrawiam cassty
Pragnę zaprosić panią również do siebie.
http://last-avenger.blogspot.com
Cieszę się, że mogłam wywołać usmiech na twojej twarzy :D Niektóre fragmenty rzeczywiście są typowo humorystyczne, więc fajnie, że podobają się czytelnikom :)
UsuńDziękuje bardzo, fajnie, że tu trafiłaś i skomentowalaś, to dla mnie na prawde ważne.
Z Lokim jeszcze będzie dużo komplikacji, a następny rozdizał będzie dość... szokujący. Ale wasze domysły są bardzo ciekawe :D
Fajnie, że muzyka ci się spodobała, te utwory sa dla mnie bardzo ważne, a piosenki dobrane do bloga były i są nieodłączną częścią procesu tworzenia tego opowiadania.
Dziękuję jeszcze raz, natomiast weny nigdy za wiele :D
Zajrzę do cb, jak tylko znajdę czas, gdyż tego mam ostatnio bardzo mało... :C Pozdrawiam!
Nasz cudowny chamski Loki <3. Meg widać bardzo przeżyła to rozstanie ale co się dziwić, za nim też bym tęskniła. Widzę, że jak coś jej się w życiu załamuje to robi szalone rzeczy, wręcz destruktywne. Niestety zauważam podobieństwo do siebie, bo też mam takie skłonności, ale cóż, tak bywa. Popełnia się głupoty, potem się mądrzeje.
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozwaliły mnie retrospekcje, jak Loki czytał 50 twarzy Greya. Na prawdę mógł wybrać ciekawszą pozycję a tutaj... Zboczuszek xD
Pozdrawiam,
Ev
No tak, bo chce jakoś zagłuszyć w sobie smutek albo bezradność. Podejmuje decyzje nie zawsze dla niej dobre, no ale cóż... Loki bardzo mocno wpływa na ludzi.
UsuńNo ja nie wiem, jak on mógł wybrać akurat ta pozycję :D Spodziewałabym się po nim bardziej ambitnej literatury, no naprawdę... Nasz bóg ma chyba słabość do nowych dla niego, ludzkich ,,wynalazków" xD
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Udało mi się nadrobić zaległości, więc się pojawiłam :) Rozdział bardzo mi się podobal - z resztą tak samo, jak i poprzednie! Smutno trochę, że Meg i Loki się rozeszli, ale jestem pewna, że to jeszcze nie koniec ich "znajomości" :) Jak widzę, nie tylko mi podobała się scena ze zdjęciami; To jedno jedyne zdjęcie, na którym Loczek wpatrywał się w Meg... Aż je zobaczyłam :) Co do retrospekcji - padłam, kiedy przeczytałam, że ze wszystkich książek, Loki wybrał "50 twarzy Greya" xD Chociaż kto go tam wie... może potajemnie gustuje w takich lekturach? :D Szczerze, sama się do tej książki nie zabrałam i jak na razie nie zamierzam... Opinie skutecznie mnie od tego odwiodły i może lepiej niech tak pozostanie... xD
OdpowiedzUsuńW każdym razie, czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i oczywiście życze dużo, dużo zdrówka! :)
Pozdrawiam,
Lokya
Nic mi nie pozostaje, tylko cieszyć się, że znalazłaś dla mnie czas :D
UsuńNo tak, rozdział dość emocjonalny, starałam się, aby wyszło to prawdziwie, jeśli mi się to udało, to dziękuję :)
No i te retrospekcje, kurcze xD Nie wiem co mi przyszło do głowy... Wybrałam najgorsza książkę z możliwych, nie dziwię się, że wolisz trzymać się od niej z daleka... grafomania, nuda i nic po za tym.
Choroba niestety ciągnie się za mną, ale mam nadzieję, ze w końcu ją pokonam i uraczę was kolejnym rozdziałem. jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam!
Witam Cię!
OdpowiedzUsuńNadrabiam dzisiaj zaniedbane przeze mnie blogi i oto jestem! ;)
Naprawdę przepraszam, że tak długo, serio długo, mnie tutaj nie było. Wszędzie się tłumaczę... mam nadzieje, że zrozumiesz.
Przeczytałam wszystko i bardzo mi się podoba. Jedyne zastrzeżenie to zbyt małe litery. Muszę siedzieć z nosem przy ekranie żeby coś przeczytać ;)
Poza tym jest świetnie. Piszesz interesująco. Lekko i zgrabnie. Historia nabiera dynamiki. Coś się dzieje. Był punkt kulminacyjny pierwszych rozdziałów, czyt. pocałunek. ;>
Teraz czekam na taki prawdziwy prawdziwy <3
Jestem ciekawa co zrobi teraz Loki. Kiedy znów się spotkają. Ehh jestem bardzo podekscytowana ^^
Czekam na kolejny rozdział i dziękuję Ci za wszystkie komentarze u mnie na blogu!
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie,
Błękitna
Oczywiście, że zrozumiem, spokojnie! Cieszę się, że jesteś i komentujesz :)
UsuńPrzepraszam Cię za te litery, od następnego już będzie lepiej. Zawsze biorę domyślną, normalnej wielkości czcionkę i zawsze jest ona inna :/
Dziękuje bardzo :) Inny styl raczej w tym opowiadaniu nie pasuje i chociaż chciałabym pisać bardziej hmmm ,,wzniośle" to jednak pozostaję przy swoim stylu i staram się go szlifować. Cieszę się, że pocałunek się podobał, a na prawdziwy... A zobaczymy :D
Na ich ponowne spotkanie jeszcze trochę trzeba poczekać... Mam już koncept, wszystko się pisze, mam nadzieję, że będzie dobrze :)
To ja dziękuję za twoje komentarze, pozdrawiam gorąco!
Meg jest świetną postacią. Serio serio. Nie wiem, czy piszesz to umyślnie, ale wydaje mi się, że jej infantylne zachowania wynikają z utraty pamięci. Wypadło jej z głowy sporo doświadczenia. Ma prawo być trochę dziwna.
OdpowiedzUsuńEUROPA <33333 Nie wiesz, jak się cieszę, że wysyłasz ją na Ukrainę. Nienawidzę tego, że 90% internetowych opowiadań pisanych przez Polki i Polaków rozgrywa się w Stanach. W marvelowskich fikach to kupuję, bo komiksy są amerykańskie, ale i tak wielka radość i rispekt za wątek ukraiński.
Jakie słodkie te retrosy z ich pomieszkiwania razem. Robienie sobie słit foci, aww, rozczuliło mnie to ^^''